Zakończyła się batalia o przystanek na Grabowej w Siemianowicach Śl.

A właściwie nie zniknie słupek z rozkładem jazdy, bo już sama wiata przystankowa - tak. Jak zapowiedział na ostatniej sesji Rady Miasta wiceprezydent Siemianowic, Dariusz Bochenek, w tej części Grabowej na przystanku nie będzie żadnych ławek, wiat, ani tym bardziej tak zwanej małej architektury. - Z góry uprzedzam, że będą pewnie w tym kierunku interpelacje. Będziemy je rozpatrywać, ale na dzień dzisiejszy takiej możliwości tam nie ma - powiedział do radnych.

Przypomnijmy. Mieszkańcy od kilku miesięcy walczyli o zatrzymanie przystanku na ul. Grabowej tuż przy przychodni lekarskiej, który decyzją władz miał po remoncie zostać przeniesiony na ul. Lipową. Uzasadniali to tym, że w tej części osiedla mieszka wiele starszych schorowanych osób, które nie będą w stanie pokonać stromej górki prowadzącej z ul. Lipowej do ich mieszkań. Władza natomiast zmianę lokalizacji uzasadniała między innymi tym, że według wewnętrznych uregulowań KZK GOP odległość między przystankami powinna wynosić co najmniej 450 metrów, przy czym wcześniej powoływała się na przepisy, których nie sposób nigdzie znaleźć! - Ale to jest tylko zalecenie inżynierii ruchu. U nas takiego zapisu ani wewnętrznych uregulowań nie ma. Oczywiście staramy się do tego stosować, ale to nie jest żaden wymóg - wyjaśnia Anna Koteras, rzecznik KZK GOP.

Stąd też ostatecznie nie było większego problemu, by przystanek nie został przeniesiony z Grabowej na Lipową. W tej sprawie władze spotkały się jeszcze z prezesem KZK GOP Markiem Urbańczykiem, by wreszcie zapadła o tym ostateczna decyzja. Ponadto ustalono, że na ulicy Lipowej tak jak planowano wcześniej, również powstanie przystanek. Stąd też na tym odcinku autobus będzie zatrzymywał się trzy razy. - Ten przystanek powstanie na wniosek stowarzyszenia Lodołamacz i rady rodziców Zespołu Szkół Integracyjnych - wyjaśnił Bochenek.