Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Guzy: Satysfakcja? Nie czuję jej, bo ucierpiał wizerunek miasta

Aldona Minorczyk-Cichy
Paweł Szałankiewicz
O nieudanej próbie zorganizowania referendum, grze nie fair części opozycji, ich kłamstwach i atakach na rodzinę oraz ciepłych słowach wsparcia od mieszkańców, a także o pomysłach na rozwój miasta, z Jackiem Guzym, prezydentem Siemianowic Śląskich, rozmawia Aldona Minorczyk-Cichy

Czuje pan satysfakcję, że opozycji nie udało się nawet zebrać wystarczającej liczby podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie pana odwołania?
Nie nazwałbym tego satysfakcją. To zupełnie nie o to chodzi. Ubolewam, że przy tej sprawie, niestety, ucierpiał wizerunek miasta, który od sześciu lat budujemy ciężką pracą i niemałym kosztem. Dawno nie spotkałem się z taką obłudą i tyloma kłamstwami, niestety także pod adresem mojej rodziny - takimi poniżej pasa. Z drugiej strony, nigdy nie dostałem tylu fantastycznych mejli ze słowami wsparcia od mieszkańców i nigdy też podczas spotkań z nimi nie usłyszałem tylu podziękowań za to, co robię.

Instytucja referendum jest, pana zdaniem, zbędna?
Absolutnie nie. To jest element demokracji. A to dzięki niej dwukrotnie zostałem wybrany na stanowisko prezydenta. I teraz dzięki niej można było mnie odwołać, ale druga strona nie potrafiła mieszkańców przekonać, zabrakło jej wizji. Nie miała nic konkretnego do zaproponowania. Nadal jednak uważam, że referenda są potrzebne. Ludzie dokonują wyboru. I tak zrobili także teraz.

Chciałby pan usłyszeć słowo "przepraszam" od oponentów?
Zupełnie mi na tym nie zależy. Prezydenta nie trzeba lubić, kochać, ani się z nim zgadzać. Można, a nawet trzeba z nim dyskutować, sprzeczać się. W tym przypadku w gazetach wydawanych przez opozycję padło wiele kłamstw, oszczerstw, ale tym zajmie się już niezależny sąd. Natomiast słowo "przepraszam" od organizatorów powinni zdecydowanie usłyszeć siemianowiczanie. To im przez ostatnie miesiące wmawiano, że zebrano już sześć tysięcy podpisów pod wnioskiem o moje odwołanie. To dlaczego do Państwowej Komisji Wyborczej przesłano ich tylko 500? Gdzie ta reszta? Nigdy jej nie było? Czy może ktoś bezprawnie przechowuje czyjeś dane osobowe? To jakaś farsa.

Gdyby jednak doszło do referendum, ile by kosztowało?
Ponad 100 tysięcy złotych z naszego budżetu. To sporo, ale warto tyle zapłacić za demokrację. Na szczęście, jednak nie musieliśmy wydać tych pieniędzy. Sporo za to próba odwołania mnie kosztowała moich opozycjonistów. Ale to, na szczęście, ich prywatne pieniądze.

Dlaczego siemianowiczanie nie poparli referendum?
Może dlatego, że dotrzymuję słowa? Realizuję konsekwentnie te obietnice, z którymi szedłem do wyborów. Ludzie nie są głupi, widzą jak zmienia się miasto. Nie uwierzyli w nieodpowiedzialne słowa, jakie w ostatnich miesiącach padały.

Co to były za słowa?
Szczerze mówiąc nie za bardzo tych zarzutów miałem czas słuchać. Kiedy jedni zajmują się politykowaniem, inni muszą ciężko pracować dla miasta. To był okres kiedy otwieraliśmy Park Tradycji, kończyliśmy reorganizację funkcjonowania urzędu.

Czy to, co się stało, utwierdziło pana w tym, że pana wizja rozwoju miasta jest słuszna? Czy może ta próba zwołania referendum była ostrzeżeniem?
Nie wpadam w samozachwyt. Ale też rzeczywiście jest to dla mnie sygnał, że kierunek zmian jest akceptowany, że nasze działania idą we właściwym kierunku. Jestem otwarty na różne koncepcje. Chętnie o nich podyskutuję. Nie uważam bynajmniej, że to, co ja proponuję jest najlepsze. Tyle, że druga strona tak naprawdę niczego nie proponuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto