Dziś odpowiadam, że proszę bardzo może być przy rondzie z pociągiem ( i niech szuka), ale niegdyś możliwości były daleko większe.
Kiedy więc w latach "Soboty w Bytkowie" pewien zaprzyjaźniony aktor (to był taki niezwykły serial, że właściwie wszyscy byli zaprzyjaźnieni) mrugając szelmowsko okiem zaproponował, żebym napisał jakąś scenę na dworcu PKP Siemianowice Śląskie, to usłyszał, że proszę bardzo i chętnie.
No i wkrótce u państwa Pytloków odbyła się mniej więcej taka rozmowa.
Jeden z synów Francika zagaił przy stole, że dostał propozycje spotkania na dworcu w Siemianowicach, czyli w jego przekonaniu - nigdzie. I wtedy włączyła się głowa domu, czyli Francik właśnie. I wytłumaczył latorośli, że jeszcze jakieś 40 lat wcześniej (przypominam - wspominamy lata 90. ubiegłego stulecia), pociągi osobowe jak najbardziej zatrzymywały się w Siemianowicach, co Francik pamięta osobiście.
- Ale dworzec - zakończył Francik - stoi po dziś dzień i możesz się tam umawiać, chociaż to raczej miejsce zapomniane przez Boga i ludzi.
Oczywiście nie cytuje dialogu sprzed niemal dwudziestu lat. To tylko moje nieprecyzyjne wspomnienia. I bez znakomitego tłumaczenia na śląski, którego dokonywał (jak już wspominałem) Francik właśnie, czyli sam Bernard Krawczyk.
W kolejnym odcinku koło budynku dworcowego przedstawiciele klanu Pytloków spotkali się z grupą reprezentującą - jakbyśmy to dziś powiedzieli - zorganizowana przestępczość. Ale to już zupełnie inna historia.
Natomiast historia siemiano-wickiego dworca dopełniła się koło 2005 roku, kiedy to chylącą się ku upadkowi ruinę, rozebrano. I tak zakończyła się ostatecznie, długa epoka pasażerskich kolei żelaznych w naszym mieście. A ja muszę teraz umawiać się przy rondzie z lokomotywą.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?