Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Kiciński: Marzeniem każdego jest tworzyć to, co się kocha

Paweł Szałankiewicz
Jacek Kiciński: Marzeniem każdego jest tworzyć to, co się kocha
Jacek Kiciński: Marzeniem każdego jest tworzyć to, co się kocha Paweł Szałankiewicz
Jacek Kiciński: Najważniejsza jest sama idea - mówi Jacek Kicinski, rzeźbiarz, który wygrał nasz plebiscyt, a którego prace można znaleźć na terenie całego woj. śląskiego. Jak twierdzi, marzeniem każdego jest tworzyć to, co się kocha.

Kim jest Jacek Kiciński?
Jacek Kiciński: Jacek Kiciński jest rzeźbiarzem w drugim pokoleniu. To właśnie mój ojciec zaczął przygodę z rzeźbą. Wyrwał się z małej wioski pod Jasną Górą wprost do Częstochowy, do liceum plastycznego, a później ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie, w pracowni profesora Mariana Wnuka. Można powiedzieć, że ja w tej pracowni też się wychowywałem, bo już mając trzy lata po raz pierwszy zgubiłem się w Dziekance - w akademiku uczelni artystycznych. Jeśli chodzi o wybór mojej drogi zawodowej, właściwie nie miałem dylematów czy rozterek kim chcę zostać. Poza dziecinnymi pomysłami, aby zostać taksówkarzem, strażakiem czy żołnierzem. Edukacja w liceum plastycznym w Katowicach, jeszcze w starej szkole na 3 Maja, była naturalnym wyborem. Rok studiowałem w Cieszynie na Uniwersytecie Śląskim, Wydział Edukacji Artystycznej z prostego powodu: nie dostałem się za pierwszym razem na akademię do Gdańska. Byłem na przedostatnim miejscu listy osób, które się dostały. W Cieszynie przeżyłem wtedy fajny i ciekawy rok. No i przygotowywałem się do egzaminów do Gdańska, gdzie dostałem się rok później na pierwszym miejscu. Dyplom z rzeźby zdobyłem w pracowni profesora Edwarda Sitka. Później na bieżąco wystawialiśmy z kolegami swoje rzeźby w galerii gdańskiej, w Sopocie, gdzie miałem indywidualne wystawy, później w Hamburgu czy w Berlinie. Moim marzeniem było zostać na Wybrzeżu, żeby kontynuować tam pracę artystyczną.

Ale wrócił pan na Śląsk.
Jacek Kiciński: Tak, wróciłem na Śląsk i przywiozłem do Siemianowic moją żonę Beatę Kicińską z domu Urlicką. Żona jest architektem wnętrz i cały czas od ukończenia gdańskiej ASP pracuje w swoim zawodzie, wspomagając moje działania swym bogatym doświadczeniem. Ja zacząłem pracować tutaj w pracowni razem z ojcem. Każdy z nas pracował nad swoją rzeźbą, a czasami realizowaliśmy wspólnie większe przedsięwzięcia, jak np. kompleksowe wyposażenie kościoła w Szczecinie, Drogę Krzyżową w kościele w Bytkowie czy Droga Krzyżową przed kościołem w Katowicach Bogucicach i wiele innych większych lub mniejszych rzeźb.

Jacek Kiciński: Marzeniem każdego jest tworzyć to, co się kocha

Nie było problemów, aby od razu wejść w świat rzeźby? Z perspektywy dzisiejszych czasów wydaje się, że to nie jest dochodowy zawód…
Jacek Kiciński: Myślę, że zawód rzeźbiarza nigdy nie należał do najłatwiejszych, ale dzisiaj szczególnie dla młodych twórców jest to nie lada wyzwanie. Nigdy nie miałem przerwy z rzeźbą, bo na uczelni w sposób naturalny dyplom był zakończeniem edukacji na uczelni . Mój dyplom to kilkanaście wybranych rzeźb w drewnie, miedzi, ceramice i sztucznym kamieniu. Eksponowałem je na kilku indywidualnych oraz wielu zbiorowych wystawach i większość z tych prac sprzedałem w Polsce i w Niemczech. To w jakiś sposób pozwoliło mi funkcjonować dalej w swoim zawodzie. Choć dla młodego rzeźbiarza niełatwym jest osiągnąć taka pozycję jak np. Magdalena Abakanowicz, Igor Mitoraj, czy Mirosław Bałka (najbardziej uznani na świecie polscy rzeźbiarze - przyp. red.) . Pracowałem razem z ojcem w jednym pomieszczeniu- w jego pracowni, ale po kilkunastu latach, wybudowałem swoją pracownię po to, żeby każdy z nas miał swoją Świątynie sztuki gdzie łatwiej osiągnąć skupienie. I tego samego roku mój ojciec a zarazem mój mistrz odszedł na zawsze zostawiając mnie samego z dwoma pracowniami. Dość szybko wypełniłem obie swoimi rzeźbami realizując monumentalną Drogę Krzyżową na kalwarię Bazyliki NMP w Chełmie.

W jakich tematach prac najlepiej się pan odnajduje?

Jacek Kiciński: W sposób naturalny aby utrzymać pracownię i rodzinę realizuję te prace, na jakie jest, powiedzmy to w cudzysłowu, zapotrzebowanie. Niestety w naszym kraju, choć nie tylko, jeśli mówimy o rzeźbie i jej zapotrzebowaniu w miejscach publicznych, to niestety króluje w dalszym ciągu rzeźba martyrologiczna, albo upamiętniająca jakąś współczesną nam postać, która akurat zmarła. Brak świadomości aby miejsca w przestrzeni publicznej, przeznaczone dla ludzi, dla nas zaprojektować w ciekawy architektonicznie i rzeźbiarsko sposób oraz chora zasada wykonania takiego miejsca za najniższą kwotę skutkuje niewielkim zapotrzebowaniem na prace rzeźbiarskie. Niedawno dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Jasia "Kyksa" Skrzeka. Trudno w tak smutnej chwili z radością tworzyć dzieło. Natomiast w tym trudnym momencie dyscyplina, którą wypracowałem przez lata pomaga w koncentracji i właśnie teraz zaczynam projektowanie rzeźby upamiętniającej tego naszego, michałkowickiego, siemianowickiego, śląskiego muzyka. Zrealizowałem wiele obelisków i pomników jako zlecenia państwowe czy społeczne. Jeśli chodzi o rzeźbę sakralną to Kościół obok możnych tego świata od wieków był jednym z najważniejszych mecenasów sztuki. To tam do dziś są największe dzieła sztuki. Dzisiaj jest to również miejsce, gdzie i ja realizuję swoje rzeźby i każdą z nich traktuję jako dzieło sztuki.

Jest w tym możliwość tworzenia dla samego siebie, z własnej potrzeby? Czy to jednak zawsze są prace na zlecenie?
Jacek Kiciński: To jest jak w każdym wolnym zawodzie. Muzycy mogą wiele powiedzieć na temat, w którym momencie mogą zacząć grać swoją muzykę. Jest wielu muzyków na etacie np. górnika, kelnera, kierowcy, którzy po godzinach grają. Marzeniem każdego jest żeby tworzyć to co się kocha, żeby tworzyć to co w sposób naturalny przychodzi twórcy realizować i dzięki temu pozyskać takie środki, żeby móc funkcjonować. Akurat prowadzenie pracowni rzeźbiarskiej jest dość kosztowne. Za tym idzie utrzymanie budynku, na bieżąco wyposażanie pracowni w nowe narzędzia, materiały. To cały czas inwestowanie w swój warsztat pracy, a narzędzia są coraz nowsze, coraz doskonalsze, choć podstawa to oczywiście praca rąk. Jeśli chodzi o własną rzeźbę, czyli sztukę nieskażoną zamówieniem i gustem zamawiającego, to oczywiście, że tworzę. Mam wiele autorskich rzeźb. Oczywiście wszystkie rzeźby są autorskie, ale część jest tworzonych z potrzeby serca i nie są "skażone" myślą zamawiającego. Jak tylko jest to możliwe, próbuję włączyć moją sztukę do dzieł, które realizuję na zamówienie. Pomnik Pileckiego jest doskonałym tego przykładem. Koncepcja tego pomnika opiera się na lapidarnym, łatwym w odbiorze przekazie, a jednocześnie niebanalna forma powoduje, że percepcja odbywa się w wielu płaszczyznach, wielu warstwach. Pierwsze wrażenie to sześcian, w którym najistotniejszym jest pęknięcie widziane nawet z dużej odległości, praktycznie z każdej strony wyraziście przecinające zwartą bryłę na pół. Rotmistrz przedstawiony jest tutaj w pełnej chwale jako oficer, ale również jako człowiek. Nie jest to wyidealizowana, lecz wciąż żywa, realistyczna postać, która wyłania się z owej szczeliny jak pamięć o nim samym. Na jednej ze ścian wykute są w formie reliefów wertykalne postacie, być może towarzysze broni Pileckiego . Są to bezpośredni bohaterowie moich autorskich rzeźb. Wystylizowane kształty, wydłużone proporcje to charakterystyczne cechy moich rzeźb.

Z czego pan tworzy najchętniej?
Jacek Kiciński: Naturalnym materiałem dla rzeźbiarza jest glina, więc pracuję w glinie. Później oczywiście odlewamy rzeźby w brązie oraz w sztucznych tworzywach, które doskonale udają brąz czy marmur. Obecnie pracuję również w granicie, kiedyś więcej w drewnie, choć tęsknię za tym ciepłym i wdzięcznym materiałem. Wybór materiału jest dość istotny ale zawsze najważniejsza jest sama idea.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto