Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krotoszyn w blasku księżyca - w obiektywie Pawła W. Płócienniczaka [FILM I ZDJĘCIA]

Maciej R. Hoffmann
W piątek, 28 kwietnia w Galerii „Refektarz” Krotoszyńskiego Ośrodka Kultury odbył się wernisaż wystawy Pawła Władysława Płócienniczaka, krotoszynianina, pracownika Krotoszyńskiego Ośrodka Kultury, a przede wszystkim znanego fotografa.

Wieczorem tego samego dnia, w którym w krotoszyńskiej Galerii „Refektarz” odbył się wernisaż wystawy fotografii Pawła Wł. Płócienniczaka „Krotoszyn w blasku księżyca”, jedna ze stacji TV emitowała film „Dzień świra”. Siedziałem przed telewizorem po raz enty oglądając z drżeniem duszy to kontrowersyjne dzieło Koterskiego: ten obraz mówiący o fobiach polskiej inteligencji i o korzeniach moich rodaków-wrażliwców. I w pewnym momencie przyszła mi do głowy dziwna refleksja: przecież ja dziś już odczuwałem coś podobnego…

Tak! Pięć godzin wcześniej uczestniczyłem w jednym z ważniejszych wernisaży, jakie dotąd odbyły się w Galerii „Refektarz”. Nie dość bowiem, że wystawa dotyczy dzieł rdzennego krotoszynianina (dziada pradziada); nie dość, że obrazy (tak: obrazy) malowane przez Pawła jego fotograficznym obiektywem prezentują właśnie NASZE miasto; to w dodatku ta ekspozycja swym poziomem (artystycznym? emocjonalnym? intelektualnym? formalnym? - a może nawet całokształtem swoim?) odbiega od wielu wystaw artystów „z zewnątrz”, jakie krotoszynianom cyklicznie proponuje „Refektarz”.

W swym wystąpieniu podczas wernisażu (jak również w folderze wystawy) artysta podkreślał, że ta ekspozycja jest swego rodzaju hołdem dla Jego rodzinnego miasta: dla historii Krotoszyna, dla jego codzienności, dla jego prowincjonalizmu (w dobrym tego słowa znaczeniu), dla niepowtarzalnych klimatów, jakie można tu ujrzeć – jeśli tylko potrafi się patrzeć…

Trudno temu zaprzeczyć: rzeczywiście, dzieła zgromadzone na wystawie niewątpliwie są takim hołdem. To się czuje, to widać. Ale ja – jako widz, jako odbiorca – przekazu Pawła Płócienniczaka, podczas oglądania jego fotografii odczuwałem jeszcze coś innego, a chyba równie ważnego. Miałem bowiem nieodparte wrażenie, że oto poznaję te zakamarki wrażliwej duszy autora, które dotąd skrzętnie ukrywał (mniej czy bardziej świadomie). A przecież znam Pawła ponad 20 lat…

Sposób, w jaki człowiek patrzy na bliskie mu rzeczy (w tym na swe ukochane miasto) może wiele o tymże człowieku powiedzieć. O jego wrażliwości, spostrzegawczości, preferencjach… Ba: o fobiach nawet i o kompleksach, często skrzętnie skrywanych przed otoczeniem.

To zapewne dlatego kilka godzin po wernisażu, podczas wieczornego oglądania „Dnia świra”, obserwując Marka Kondrata w kapitalnej roli nadwrażliwego, zagubionego (ale stale poszukującego) inteligenta, bezradnego wobec trywialnych banałów otaczającego go świata – miałem poczucie, że już w tym dniu przeżywałem coś podobnego: już obserwowałem zmagania człowieka wrażliwego z otaczającym go światem.

Ja się zgadzam: wystawa „Krotoszyn w blasku księżyca” to niewątpliwie hołd, jaki Paweł składa swemu miastu. Ale jednocześnie – chcąc czy nie chcąc – swymi fotografiami, ujawniającymi jego sposób patrzenia na Krotoszyn, Paweł odsłonił pewne osobiste tajemnice. Podzielił się (podkreślam: mniej czy bardziej świadomie) z odbiorcą swymi słabościami, rozterkami i wątpliwościami. I to już niekoniecznie związanymi z Krotoszynem… Dla mnie osobiście exemplum ujawnienia takiego „drugiego dna” przekazu jest na przykład fotogram przedstawiający typowo niemiecki budynek dzisiejszego Gimnazjum nr 2 (przy Zdunowskiej), na szczycie którego – w blasku księżyca, oczywiście – dumnie powiewa biało-czerwona flaga…

Ale nie będę Państwu „opowiadał” fotogramów zgromadzonych na wystawie. Nie da się po prostu tego zrobić (i dobrze). Autor nie ułatwia tego zresztą, bo swym pracom nie nadał tytułów. Myślę, że być może to sygnał dla widza: „nie patrz na te zdjęcia pojedynczo, traktuj moją ekspozycję jako całość, bo tak sobie zaplanowałem”…
Nie będę też opowiadał o profesjonalizmie formy, stosowanej przez Autora. To przecież oczywiste, że artysta z wyobraźnią (a Paweł Płócienniczak niewątpliwie nim jest) swobodnie sięga w swym obrazowaniu świata po elementy zapożyczone z teoretycznie odległych klimatów: z prymitywizmu, z pop-artu, ba – z kubizmu nawet.
Można po prostu robić zdjęcia, a można też zdjęciami przemawiać do ludzi.Można robić fotografie, a można też robić foto-grafie. Różnica niewielka: ot, mały myślnik. A jednak ileż znaczy…

Maciej R. Hoffmann

Wystawa potrwa do piątku, 5 maja.Organizatorem wystawy jest KOK. Natomiast odbywa się ona pod patronatem burmistrza Krotoszyna Franciszka Marszałka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krotoszyn.naszemiasto.pl Nasze Miasto