Landeco w Siemianowicach: Na wysypisku miasto zarabiało miliony

Landeco w Siemianowicach: Przez 22 lata na terenie naszego miasta działało wysypisko śmieci Landeco. Od co najmniej 10 lat mieszkańcy sąsiadujący z wysypiskiem walczyli o jego likwidację, bo męczył ich nieprzyjemny fetor unoszący się nad Landeco. Dziś dopięli swego, choć droga do tego celu była długa i wyboista.

Wysypisko powstało w 1992 roku na terenie po nieczynnej piaskowni. Zagraniczny inwestor z Włoch zakładając w naszym mieście wysypisko śmieci zapewniał, że będzie ono nowoczesne i bezzapachowe, a przede wszystkim nie będzie szkodzić. Ponadto miało wykorzystywać biogazy m.in. do ogrzewania mieszkań i generowania prądu.
Miasto podpisując umowę zgodziło się na składowanie na jego terenie do 800 ton na dobę. Po rozpoczęciu składowania szybko okazało się, że wysypisko nie pachnie, a mieszkańcy byli coraz bardziej sfrustrowani. W międzyczasie, pod koniec lat 90-tych, na części zapełnionego sektora postanowiono wybudować... park Landeco. Był tam więc krąg taneczny, stoły, ławki. Uroczyście otwarty park nie przetrwał zbyt długo, bo zaledwie kilkadziesiąt dni.

Po 2000 roku nasiliły się protesty przeciwko wysypisku. W 2004 roku złożyli skargę na smród, który rozprzestrzeniał się na okolice. Skarga niewiele dała, bo wysypisko nadal działało przez kolejne lata. W tym czasie wielu mieszkańców, a nawet radni próbowali interweniować w tej sprawie, ale za każdym razem bez żadnego efektu. Miasto nie reagowało, a wysypisko... nadal śmierdziało. Przełom miał nastąpić w 2011 roku, kiedy prezydent Siemianowic Jacek Guzy zapowiedział referendum. Z pomysłu szybko się wycofano wymawiając się sporymi kosztami. Zamiast tego zorganizowano ankietę, która miała być wiążąca dla władz miasta. W ankiecie mieszkańcy opowiedzieli się za likwidacją wysypiska. Niestety, ale musieli się mocno uzbroić w cierpliwość.

Wysypisko miało zostać zlikwidowane na początku 2013 roku. Zamiast tego miasto... przedłużyło o ponad rok umowę z Landeco. Miasto tłumaczyło to tym, że ostatni sektor, w którym składowano śmieci, nie został w całości wypełniony, co było niezbędne do tego, aby teren mógł potem być rekultywowany. Kolejnym terminem miał być 30 czerwiec 2014 roku. I ten termin wreszcie został dotrzymany, a władze miasta zaczęły to natychmiast przekuwać w swój sukces przekonując, że dotrzymało zobowiązań danych w ankiecie sprzed trzech lat.

Landeco jednak zbyt szybko nie zniknie z siemianowickiego krajobrazu. Do 2023 roku na terenie wysypiska będzie działała sortownia śmieci. Jak zapewnia miasto, nie powinna ona być uciążliwa dla mieszkańców.

Dla władz działalność wysypiska miała realne korzyści w postaci wpływów do budżetu.
Po zakończeniu umowy na składowanie śmieci władze ubolewają nad tym, że do miejskiej kasy nie będzie już wpływać ok. 6 mln rocznie. Jak poinformowano nas w Urzędzie, od 2001 roku miasto na działalności wysypiska zarobiło blisko 46 mln zł (do danych z wcześniejszych lat urzędnicy nie potrafili dotrzeć). A na działalności sortowni śmieci miasto nie zarobi zbyt wiele. Miesięcznie do kasy będzie wpływać około 8 tysięcy złotych, co rocznie ma dać blisko 100 tys. zł. Jak w takim razie władze mają zamiar zniwelować straty? - Będziemy przenosić środki i zaciskać pasa w innych obszarach - mówi Jakub Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. To oczywiście nie jedyny sposób. Miasto liczy na to, że w najbliższych latach zacznie zarabiać na powstającym w Michałkowicach Parku Biznesu. Ponadto liczy, że w nowej perspektywie Unii Europejskiej uda się pozyskać m.in. pieniądze na uzbrojenie terenów dla potencjalnych inwestorów, co w kolejnych latach ma się zwrócić we wpływach.