Pobicie w Siemianowicach: pracodawcy pobili byłego pracownika

Pobicie w Siemianowicach: Mirosław Lityński kilka miesięcy temu postanowił odejść z pracy w firmie w Sosnowcu. Powodem była zła atmosfera w pracy i konflikt z Tomaszem D. - "prawą ręką" szefa firmy , Roberta N. W następstwie prośby o rozwiązanie umowy Lityński otrzymał wypowiedzenie z jednodniowym terminem. Przyjął je, bo jako alternatywę dano mu zwolnienie dyscyplinarne.

Lityńskiemu jednak pracodawcy zalegali jeszcze z pieniędzmi. 5 października Lityński spotkał się z pracodawcami pod swoim domem, aby odebrać kilka tysięcy złotych zaległego wynagrodzenia i świadectwo pracy. W pewnym momencie został zaatakowany przez uzbrojonego w kastet Tomasza D. Po ciosach w twarz stracił przytomność. Karetka zawiozła go do szpital w Sosnowcu. Okazało się, że w wyniku pobicia ma złamaną kość oczną a w wyniku pobicia może stracić nawet wzrok. Całe zdarzenie widziała żona Mirosława Litińskiego, zarejestrowały je także znajdujące się w pobliżu kamery monitoringu.

Pobicie w Siemianowicach: pracodawcy pobili byłego pracownika

Sprawę pobicia w Siemianowicach prowadzi siemianowicka prokuratura. Jak poinformował nas Daniel Hetmańczyk, sprawa wydaje się rozwojowa. - W tej sprawie były przesłuchiwane też inne osoby i mamy informacje, że na nie też mogły być wywierane naciski ze strony pracodawcy - mówi Hetmańczyk i dodaje że na razie jest postawiony napastnikowi jeden zarzut, przy czym ten nie przyznaje się do winy.

Stan poszkodowanego jak na razie jest nieznany. Wiadomo tylko tyle, że niedawno musiał przejść operację okulistyczną. Z tego też powodu prokuratura czeka na uzupełniającą opinię biegłego, która może zadecydować o ewentualnej zmianie zarzutów i zwiększeniu ich liczby, bo jak podkreśla Hetmańczyk, nie jest wykluczone, że takowe mogą się pojawić.

-