Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyprawa na sześć łap

Bartłomiej Wortolec
Fb: Wyprawa z Przyjacielem 3014 km na 6 łap
Rzucił pracę, sprzedał samochód i razem ze swoim 7-letnim labradorem chce przejść 3014 km na Gibraltar. W podróż zabrał duży plecak, w którym znajduje się namiot, śpiwór, karimatę, ubrania i trochę jedzenia. Śpią tam, gdzie mogą. Poznając nowych ludzi rozbijają namiot w ich ogródkach. Ich podróż można śledzić na facebookowym profilu: Wyprawa z przyjacielem 3014 km na 6 łap.

Siemianowiczanin, 40-letni Mariusz Markowski zdecydował się wyruszyć w podróż swojego życia. 17 maja z Siemianowic Śląskich, wraz ze swoim przyjacielem, 7-letnim labradorem, zaczął maszerować w stronę Gibraltaru. Przed nimi ponad 3 tys. kilometrów, kilka państw, wielu ludzi oraz mnóstwo historii. Kiedy uda się dojść, całość zostanie spisana i wydana w książce opisującej podróż. Poprzez wędrówkę chce wspomóc fundację "Nadzieja na dom", która wspiera schronisko dla bezdomnych zwierząt w Sosnowcu.

- Pracuje w firmie, w której co chwile miałem wyjazdy służbowe. Jeździłem po całej Europie - mówi Mariusz Markowski. - Chico, bo tak nazywa się mój labrador jest ze mną od 7 lat. Dostałem go na urodziny. Przez wyjazdy służbowe w ostatnim czasie trochę go zaniedbywałem. Zajmowała się nim moja córka lub mama, więc opiekę miał, ale za każdym razem jak wyjeżdżałem, to robiło mi się go żal - dodaje Mariusz Markowski.

Siemianowiczanin wyjeżdżał, by urządzać sale zabaw w całej Europie. Firma, w której obecnie znajduje się na bezpłatnym urlopie, zajmuje się produkcją oraz montażem elementów w bawialniach dla dzieci.

- W ubiegłym roku wpadłem na pomysł, że można by zrobić coś zwariowanego. Wśród znajomych zacząłem mówić o moich zamiarach. Część mówiła, że to nie ma sensu i mi się nie uda, a inni, że jak nie spróbuje, to nigdy nie dowiem się, czy było warto - mówi Mariusz Markowski.

By przygotować się do wyprawy nie było czasu. To zaledwie kilka weekendowych wypraw, podczas których 40-letni siemianowiczanin wraz z 7-letnim labradorem wędrował kilkanaście kilometrów.

- Obecnie wędrujemy już od kilku dni. Nie ukrywam, że kiedy jest bardzo ciepło i idziemy asfaltową drogą, to nie szalejemy i robimy mniej kilometrów, czyli 20. Pierwszego dnia zrobiliśmy 30 km i doszliśmy z Siemianowic Śląskich do Pyskowic - dodaje Mariusz Markowski.

Podczas swojej podróży Mariusz Markowski wraz z psem spotykają wielu ludzi. Są życzliwi, a kiedy dowiadują się o co chodzi bez problemu pomagają. Ich pomoc jest bardzo ważna.

- Często ludzie nas zapraszają i udostępniają kawałek placu, na którym rozbijam namiot. Goszczą nas i dają jedzenie na drogę. Ludzie, których spotykamy są bardzo życzliwi. Ogólnie będę spał tam, gdzie znajdzie się miejsce. Na polach, czy podwórkach u ludzi. - mówi Mariusz Markowski.

Obecnie siemianowiczanin jest już za Nysą i kieruje się w stronę Kudowej-Zdroju. Później pójdzie do czeskiej Pragi.

- Następnie udamy się w stronę Norymbergi, a dalej się zobaczy. Głównie idziemy przy trasach samochodowych. Zakładam, że wędrówka powinna zająć nam 3 miesiące, ale mnie nic nie goni. Jeżeli przejdę tam w 4 miesiące, to też nic się nie stanie - dodaje.

Cała wyprawa możliwa dzięki oszczędzaniu, sprzedaży samochodu i wsparciu firmy MK Animals z Częstochowy. Mariusz Markowski przyznaje, że pieniędzy ma tylko tyle, by dojść do Hiszpanii. Dalej potrzebna będzie pomoc innych ludzi.

- W drodze poznałem kobietę, która ma w Gliwicach plac zabaw dla psów. Rozmawialiśmy o mojej wyprawie. Powiedziała, że jeżeli będziemy mieli problemy, to mamy się do niej odezwać, a ona wtedy zrobi zbiórkę wśród swoich znajomych i klientów, by wesprzeć naszą wędrówkę. Także firma MK Animals zapowiedziała, że jak już będę daleko i zabraknie mi pieniędzy, to mam się odezwać. Mam nadzieje, że uda się dojść do celu - mówi Mariusz Markowski.

A co, kiedy dojdą na Gibraltar? Siemianowiczanin zakłada 3 opcje powrotu do domu. Pierwsza jest taka, że przyjedzie po niego przyjaciel. Drugą jest kupno starego samochodu za 150 euro i powrót do Polski. Ostatnia i najbardziej męcząca, to... taka sama wędrówka.

- Zamysł jest taki, że jak uda się osiągnąć cel, to chciałbym wszystko spisać i przy pomocy innych osób napisać książkę o mojej wyprawie. Teraz notuję i robię zdjęcia. Jeżeli wszystko będzie dobrze, to możliwe, że w przyszłym roku ruszymy w stronę Norwegii, przez Litwę, Łotwę, Estonię, Rosję i Finlandię. To będzie podobna odległość - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto