Tak dużego, zbiorowego westchnienia ulgi w hali przy Mickiewicza dawno nie było. Mieszało się z ogromną radością, bo przemyślanie oddalili się od strefy spadkowej i jeśli coś jeszcze w swej hali wygrają (na wyjeździe będzie o to jednak daleko trudniej), zaklepią sobie bez niepotrzebnych nerwów drugi w historii klubu sezon na zapleczu ekstraklasy.
Niedźwiadki miały wygrać w sobotę, w meczu z Polonią Warszawa, gdy na ich trenerskiej ławce debiutował Serb Petar Zlatanović. „Nowa miotła” jednak nie zadziałała i po słabym, acz wyrównanym pojedynku beniaminek przegrał 73:76, przedłużając tym samym fatalną serię do dwunastu porażek.
Stołeczna ekipa to sąsiad w tabeli, wrocławianie plasują się w top 5 ligi, toteż byli faworytem. Raczej już nie tak mocnym, jak miałoby to miejsce jeszcze kilka tygodni temu (przegrali dwa ostatnie mecze). Z drugiej strony, jeśli zważyć kadrowe problemy naszego zespołu i konieczność gry po jednym dniu odpoczynku, to kibice znad Sanu mogli być pełni obaw. No i swoją porcję nerwów zjedli.
Statystyczne podsumowanie informuje, że Niedźwiadki przez ponad 26 minut były na plusie (goście ponad 8), ale prowadzenie zmieniało się 10 razy, a remis wyświetlił się na tablicy dwunastokrotnie. W przeciwieństwie do starcia z warszawianami nasz team daleko lepiej poczynał sobie pod atakowaną tablicą. Już nie tylko duet Wilson – Egner trzymał wynik. Zresztą Amerykanin początkowo głównie rozdawał asysty, a pierwszy raz zapunktował w 14. minucie, gdy wykonał rzuty wolne.
W defensywie tak różowo nie było, toteż trudno było miejscowym wyraźnie odskoczyć. Seria rzutów wolnych Macieja Puchalskiego dała obiecujące 10 „oczek” zapasu (50:40), ale po 20 minutach zmalał on znacznie (54:51).
W III odsłonie na tablicy pokazała się seria remisów, ale na finiszu „ćwiartki” nieco więcej do powiedzenia miała nasza ekipa – po dwóch trafieniach Egnera wygrywała 77:71.
Drużyna znad Odry nie pasowała, ale w kwarcie nr 4 Niedźwiadki trzymały już gardę i zadawały kolejne razy. Przełamanie zaczęło następować w 35 minucie – gdy Wilson Jr wymierzył z dystansu, Śląsk przegrywał 79:87, a po akcji 2+1 Amerykanina 83:92.
Do syreny postawały jeszcze ponad 3 minuty, ale to był wreszcie mecz, w którym finisz należał do przemyślan. Wsad Janczaka, przymiarka Wilsona pozwoliły utrzymać 10 punktów na plusie, a 4 ostatnie „oczka” dla gospodarzy zdobył Uberna.
Niedźwiadki Chemart Przemyśl – Śląsk II Wrocław 101:89 (32:30, 22:21, 23:20, 24:18)
Niedźwiadki Chemart: Wilson Jr 17 (2x3, 11 as., 5 str.), Serwański 6 (4 as., 4 str.), Chrabota 14 (1x3), Rompa 7 (8 zb., 4 str.), Egner 21 (1x3, 14 zb., 5 as., 4 str., 3 bl.) oraz Moboya Kotieno 0, Uberna 5, W. Majka 0, Janczak 4, Szypiński 10 (2x3), Puchalski 17 (1x3). Trener: Petar Zlatanović.
Śląsk II: Adamczak 17 (2 bl.), Kociszewski 7 (1x3), Bryant Jr 19 (5 as.), Leńczuk 8 (1x3), Piśla 7 (1x3) oraz Wiśniewski 20 (3x3, 8 as., 5 prz.), Hlebowicki 0, Sitnik 9 (1x3, 4 str.), Bereszyński 0, Siembiga 2. Trener Łukasz Grudniewski.
Trening reprezentacji Polski na PGE Narodowym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?