Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Daszewski: Sobota w Bytkowie - pierwszy dowód na istnienie języka śląskiego

Paweł Szałankiewicz
Fot. Arkadiusz Ławrywianiec
Adam Daszewski wspomina niegdysiejszy przebój TVP Katowice - "Sobotę w Bytkowie"

Na początek słowo do Znawców. Otóż Znawcy świetnie wiedzą, że telenowela, serial i opera mydlana, to trzy różne gatunki telewizyjnych produkcji. Tak naprawdę niemal wszystko to, co oglądamy popołudniami, jest właśnie soap (czyli mydlaną) operą. Inna sprawa, że telewizje tej nazwy nie lubią i zasłaniają się pozostałymi. Ja natomiast mam do niej wiele sympatii i nigdy się jej nie wstydziłem, ale na potrzeby tych wspominków, pozwolę sobie stosować nazewnictwo zamienne, żeby nie zanudzić.

Dziś chcę zdradzić tajemnicę związaną z "Sobotą w Bytkowie", która pierwszy raz ujrzy światło dzienne, bo znana była tylko realizatorom i aktorom. I żaden z nich mnie nigdy nie zdradził. Za co dziś, z małym w końcu poślizgiem - dziękuję!

Oto autor scenariusza, urodzony w Katowicach, mieszkający w Siemianowicach rozumie wprawdzie śląski bez problemu, ale nie posługuję się nim w stopniu umożliwiającym pisanie dialogów. (Wiem, co piszę, bo to w końcu o mnie). A przecież dialogi odgrywają w telenoweli znacznie większą rolę niż w innej fabule.

Miałem więc tłumacza. Był nim jeden z największych nie tylko śląskich, ale i polskich aktorów - Bernard Krawczyk, zarazem Francik Pytlok jedna z kluczowych postaci serialu. Ileż to razy zdarzało mi się kończyć kolejny odcinek o godz. 4 nad ranem i natychmiast ruszać do ośrodka w Bytkowie. Jeden egzemplarz zostawiałem tam dla kierownika produkcji - musiał jak najszybciej wszystkich w nim grających zawiadomić i zgrać terminy zdjęć - a następnie jechałem na katowicki Wełnowiec.

Tłumacz nie mieszkał, bowiem w samych Siemianowicach, ale jednak tuż, tuż. Benio przyjmował mnie zawsze z entuzjazmem, chociaż, nie wiedzieć czemu, lekko zaspany. I już następnego dnia czasem dzwonił, pytając "co autor miał na myśli", aby najlepiej oddać to po śląsku.

No więc jeśli już w latach 90. potrzebne były tłumaczenia z polskiego na śląski, to chyba znaczy, że j. śląski istnieje?

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto