Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Antarktyda: Ekstremalne zawody pływackie. Wystartuje w nich również Polak, Leszek Naziemiec z Siemianowic Śląskich

Magdalena Mikrut-Majeranek
Kilkunastu pływaków z całego świata, ekstremalne warunki atmosferyczne i jedno wyzwanie: zawody pływackie w Oceanie Południowym – tak wygląda historyczna wyprawa na Antarktydę, która rusza w piątek, 16 listopada. Jedynym Polakiem, który weźmie w niej udział jest siemianowiczanin Leszek Naziemiec, psycholog, fizjoterapeuta pracujący na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, który ma na swoim koncie już przepływ sztafetowy w samych kąpielówkach Bałtykiem z Polski do Szwecji, a także zorganizowaną w 2017 roku wyprawę arktyczną, podczas której pierwszy raz w historii cztery osoby przepłynęły dystans mili w wodzie poniżej 5 stopni C (78 równoleżnik Spitsbergen).

To jednak nie wszystkie dokonania znajdujące się na długiej liście ekstremalnych wypraw sportowca z Siemianowic. - W tym roku przepłynąłem jeszcze z wyspy Robben do Kapsztadu, w Afryce Południowej. Trasa liczyła zaledwie 8 kilometrów, a temperatura wody wynosiła 11 stopni. To było niesamowite doświadczenie, ponieważ już na samym początku towarzyszył mi humbak, a oprócz niego samogłów. To wielka ryba podobna z wyglądu do rekina, ponieważ kiedy płynie, nad wodą wystaje płetwa. Nie stresowało mnie to, a wszystko zostało udokumentowane na filmie. W trakcie pływania dołączyła do mnie uchatka, która płynęła ze mną 30 minut. Od czasu do czasu przeskakiwała przeze mnie, pokazywała zęby. Zapamiętam to do końca życia – wspomina Leszek Naziemiec.

Dużym wyzwaniem, które trwa jest też Odyseja Wiślana, czyli przepłynięcie całej Wisły wpław na dystansie 1050 km od Goczałkowic do Bałtyku. - Trasę tę pokonuję z kolegą, Łukaszem Tkaczem. Podzielono ją na etapy. Do tej pory najdłuższy odcinek Odysei wynosił 50 km. Czasem zdarzają się też krótsze etapy, wynoszące ok. 6 km, bo pływamy też zimą. Wisła nas cały czas zaskakuje warunkami. Ok. 400 kilometrów mają już za sobą – dodaje.

Wyprawa antarktyczna rusza w środę

Idąc za ciosem, postanowił spróbować swoich sił na Antarktydzie. - Wyprawę rozpoczynam w środę, 14 listopada. Najpierw jadę do Wiednia, później lecę samolotem do Madrytu, następnie do Buenos Aires, a stamtąd do Patagonii, do Punta Arenas w Chile. Tam będzie czekał na nas statek, którym musimy przepłynąć co najmniej 1200 km, żeby znaleźć się jak najdalej na południe. Może to będzie 66 równoleżnik, może trochę bliżej. Nie wiemy jak ten statek będzie sobie radził. Co prawda ma wzmocnienia przeciwlodowe, więc liczymy, że będzie dobrze - zdradza Leszek Naziemiec.

Wyprawę organizuje Ram Barkai z RPA, jeden z największych promotorów pływania w zimnej wodzie na świecie. Leszek Naziemiec zna go ze swojej poprzedniej wyprawy arktycznej. Wtedy to siemianowiczanin zaprosił znanego pływaka do udziału w planowanej przez siebie podróży. Tym razem sytuacja odwróciła się. – Takiej wyprawy jeszcze nie było. To duża wyprawa, w której uczestniczy ok. 14 pływaków z całego świata. Popłyniemy od strony Morza Bellingshausena, czyli morza Oceanu Południowego rozciągającego się na zachód od Półwyspu Antarktycznego.

Wcześniej nikt nie zdecydował się na podjęcie podobnego wyzwania. – Mocno promowany przez BBC Anglik Lewis Pugh przepłynął kilometr na 78. równoleżniku, czyli na Spitsbergenie, a ja wraz z trzema innymi osobami przepłynąłem milę w Arktyce – dodaje Naziemiec.

Czy to rekord Guinnessa? - Jest to rekord, aczkolwiek ja nie wpisuję swoich dokonań do Księgi Rekordów Guinnessa. Nie czuję takiej potrzeby. To zwyczajny rekord sportowy. Nie chcę, żeby w księdze tej dokonania związane z zimowym pływaniem znajdowały się koło rozlicznych dziwactw – ripostuje siemianowiczanin.

Opóźnienia związane z wypadkiem statku

Wyprawa miała się rozpocząć 7 listopada, ale z uwagi na przeszkody techniczne została przesunięta. - „Akademik Ioffe”, bo tak nazywał się ten radziecki statek, jest bardzo dobrze wyposażony i przygotowany na warunki arktyczne, lecz niestety rozbił się o skały w północnej Kanadzie, dokładnie w przejściu północno- zachodnim, w Nunavut. Kanadyjczycy mówią, że obszar ten nadal jest słabo skartowany. Oznacza to, że mapy nawigacyjne wcale nie są takie dokładne, jak mogłoby się nam wydawać. To zadziwiające, że przy tak dokładnie zeskanowanej części lądowej, obszary morskie pozostają nie do końca zbadane – podkreśla Naziemiec.
Po wypadku statku wyprawowego pływacy nie poddali się. – Armator udostępnił nam drugi statek, „Resolute”, ale wypłynięcie przesunięto o 9 dni. Nowy termin wyprawy ustalono na 16 listopada. Zmieniło się także miejsce rozpoczęcia wyprawy, ponieważ nie ruszamy z Ushuai w Argentynie, jak pierwotnie planowaliśmy, ale z Punta Arenas w Chile. Miejsce to znajduje się na samym końcu Patagonii. Natomiast w drodze powrotnej zawitamy do Ushuai (Ziemia Ognista, Argentyna).
Zmiana środka transportu nie wpłynęła na podwyższenie kosztu wyprawy. - Bałem się, że wraz z wypadkiem statku i koszty się zmienią, a ja nie mam żadnego sponsora… – przyznaje ekstremalny pływak. Aby sfinansować wyprawę utworzono publiczną zrzutkę w Internecie. - Udało się uzbierać niecałe 7 tys. zł, a wyprawa kosztuje 35 tys. zł. Dlatego też musiałem skorzystać z naszych rodzinnych oszczędności. Zrobiłem to pierwszy i ostatni raz – wylicza Naziemiec. Udało się jednak uzyskać pieniądze z odszkodowania i przebookować bilety lotnicze.

Oprócz 14 pływaków w skład załogi wchodzi dwóch lekarzy oraz ratownicy. – Będziemy pływać w serii po cztery osoby w towarzystwie rib, czyli takich wzmocnionych dmuchanych łodzi z silnikami, w których będą znajdowali się ratownicy wyposażeni w broń palną – mówi pływak. Broń to zabezpieczenie na wypadek ataku dzikich zwierząt. – Oczywiście nikt nie zamierza strzelać do zwierząt – zastrzega i dodaje: - Jesteśmy nastawieni ekologicznie i mamy dużą świadomość tego, co nas łączy z przyrodą. Zdajemy sobie też sprawę z tego, że nie jest to nasze terytorium, gdyż należy ono do lampartów morskich, orek, czy wielorybów. Jednakże musimy być przygotowani na wszystko. Szczególnie groźne są lamparty morskie, ponieważ atakują ludzi i pływają bardzo szybko. Orki, natomiast, wbrew stereotypom nie atakują ludzi, jeżeli przebywają na wolności, chociaż żywią się rekinami – wyjaśnia Leszek Naziemiec.

Podczas antarktycznych zawodów pływacy będą ubrani jedynie w kąpielówki, lub – w przypadku kobiet – stroje kąpielowe. - Mamy taką adaptację i chcemy pokazać, że pływanie w morzu o tak niskiej temperaturze jest możliwe - podkreśla.
Leszek Naziemiec w zimnej wodzie pływa od 11 lat. Do antarktycznego wyzwania przygotowywał się stopniowo. - W pierwszym roku przepłynąłem jedynie 250 metrów. W następnym sezonie 500, dopiero w trzecim roku przepłynąłem 1000 metrów i to już było przygotowanie do największych wyzwań w zimnej wodzie – wylicza. Do zawodów pływackich na Antarktydzie przygotowuje się pływając regularnie zarówno w basenie, jak i w otwartych akwenach. – Niestety, obecnie w jeziorach jest około 10-11 stopni, a z naszego punktu widzenia to tragedia. Nie możemy się dobrze przygotować, ponieważ jest za ciepło – dodaje.

Z tego też powodu trenuje w chłodni mieszczącej się w Siemianowicach Śląskich. – Chłodnię udostępnił mi Grzegorz Bieniek. Kiedyś była to chłodnia spożywcza, ale obecnie nie ma w niej żadnego jedzenia. Jest przeznaczona wyłącznie na treningi zimnego pływania – podkreśla Naziemiec. Trenuje tam średnio trzy razy w tygodniu, a w lodowatej wodzie spędza od 20 do 30 minut. Co ciekawe, zbiornik, w którym ćwiczy swoją odporność, wypełniony jest słoną wodą, ponieważ dzięki soli woda nie zamarza. - Dorzucam też słony lód z mroźni, w której jest minus 12 stopni. Temperatura wody ma 0-2 stopni C, a po dorzuceniu wody mogę osiągnąć nawet poniżej 0 stopni – wyjaśnia. To istotne, ponieważ dzięki temu warunki panujące w chłodni są zbliżone do tych antarktycznych.
Najniższa temperatura powietrza mierzona we wnętrzu kontynentu spadła poniżej 90 stopni, jednakże temperatura wody będzie o wiele cieplejsza. – Wybieramy się na wybrzeże, więc będzie tam znacznie cieplej. Dodatkowo, jest to początek wiosny, co oznacza, że temperatura powinna oscylować wokół 0 stopni. Może trochę poniżej. Masy powietrza kontynentalnego powodują, że woda jest tam zimniejsza niż w Arktyce, gdzie nie ma klimatu kontynentalnego i występuje ciepły prąd Golfsztrom, który ogrzewa wodę – wyjaśnia pływak.

Leszek Naziemiec nie przestaje zaskakiwać. Zamiłowanie do ekstremalnych wyzwań pływackich to realizacja pasji, czy zważywszy na pracę na Akademii Wychowania Fizycznego, element jakiegoś projektu badawczego? – Jestem wykładowcą akademickim, ale zajmuję się rehabilitacją dzieci. Wykładam też przedmioty związane z psychologią, gdyż jestem psychologiem. Wyprawy nie są związane stricte z naukowymi działaniami, aczkolwiek moje hobby łączy się z psychologią, ponieważ podczas pływania człowiek konfrontuje się z własnymi lękami, pokonuje pewne ograniczenia. Już otwarta woda, która wcale nie musi być zimna, napawa lękiem. Kiedy wejdziemy do zbiornika z wodą, nasza percepcja zmienia się, ale najwięcej dzieje się w naszej wyobraźni. Hipotermia też robi swoje. Trenując regularnie potrafimy to opanować i czerpiemy radość z zimowego pływania – wyjaśnia pływak.
Wydaje się, że po tak ekstremalnych wyprawach i pokonaniu kilku sportowych rekordów już nic nie może zaskoczyć w przypadku Leszka Naziemca. Czy podejmie kolejne sportowe wyzwanie? – Owszem, mam pewne plany, ale teraz muszę się skupić na pracy organizacyjnej. W Katowicach organizujemy międzynarodowe zawody pływackie na długim dystansie. Jestem też członkiem komitetu organizacyjnego Mistrzostw Świata w pływaniu zimowym w Murmańsku, które odbędą się w marcu 2019 roku. A i w rodzinnych Siemianowicach 20 marca 2019 r. odbędzie się konferencja na temat przepisów regulujących obowiązkową naukę pływania w szkołach – wylicza.

Obowiązkowa nauka pływania w szkole to konieczność

Zatem historyczna, listopadowa wyprawa na Antarktydę stanowi zwieńczenia drogi związanej z zimowym pływaniem. - Uważam, że kiedy człowiek zbierze doświadczenie, powinien zacząć propagować to, czego się nauczył, żeby inni także mogli tego doświadczyć. Ważną społecznie sprawą jest nauka pływania w Polsce. W Polsce tonie powyżej 500 osób rocznie. Możemy porównać ten wynik z Niemcami, gdzie zgodnie ze statystyką z 2017 r. liczba utonięć wyniosła 300 osób, ale na 80 milionów mieszkańców! Jesteśmy na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o odsetek utonięć. Wynika to z tego, że Polacy nie potrafią pływać. I nie ma tu znaczenia fakt, że może jest za mało ratowników, zakazów pływania, czy to, że ludzie wchodzą do wody w miejscach niedozwolonych. Nie. Ludzie po wejściu do wody wpadają w panikę, nie posiadają umiejętności pływackich i toną. Uważam, że w Polsce powinno się wprowadzić naukę pływania. I musi to nastąpić dwutorowo. Po pierwsze poprzez wprowadzenie obowiązkowego pływanie w szkole. Jesteśmy na takim etapie cywilizacyjnym, że można to wprowadzić, także z uwagi na infrastrukturę, co sprawdziłem. Np. jedna godzina tygodniowo w ramach zajęć wf. Jednocześnie, powinniśmy budować programy związane z rozwijaniem umiejętności pływania w szkole – wyjaśnia siemianowiczanin.

Śląsk stolicą zimowego pływania

Lodowe pływanie rozwija się na Śląsku. W Polsce obserwujemy boom na morsowanie. Hobby to staje się coraz popularniejsze, zyskując rzesze fanów. – Z uwagi na małą liczbę pływaków pływanie lodowe rozwija się powoli, ale progres jest widoczny. Kiedy parę lat temu w Katowicach napisaliśmy ogłoszenie zapraszające do udziału w zawodach, nikt się nie zgłosił, a dziś w organizowanych przez nas wydarzeniach uczestniczy około 200 osób – podkreśla Naziemiec. Dodaje też, że drugim prężnie rozwijającym się ośrodkiem zimowego pływania jest Wybrzeże.

Także Siemianowice mają swoje pływackie tradycje. To tutaj znajduje się najstarsza w Polsce i jedna z najstarszych w Europie miejska pływalnia. Przypomnijmy, że została oddana do użytku mieszkańców w lipcu 1908 r. Jednakże akwatycznych tropów w mieście tym jest więcej. – Śląsk przed epoką przemysłową był krainą wody. Znajdowało się tu wiele stawów hodowlanych. Przykładowo, z Siemianowic dostarczano ryby na dwór książęcy w Bytomiu. Z tego też powodu w herbie miasta umieszczono rybaka. Wśród śląskich miast mamy takie jak: Wodzisław, Rybnik, czy Katowice, które w herbie mają młot wodny. Mamy też wiele legend związanych z wodą – boimy się np. Wodnika. Ta tradycja znalazła odzwierciedlenie także w samych Siemianowicach, gdzie funkcjonują trzy kryte pływalnie i jedno otwarte kąpielisko, co jest ewenementem na skalę ogólnopolską, zważywszy, że to miasto średniej wielkości. A jeden z basenów, znajdujący się przy szkole w Bytkowie, dostępny jest za darmo. Tam też w środy o godz. 19 prowadzę zajęcia z pływania kraulem – wylicza pływak.

Leszek Naziemiec dużo uwagi poświęca kwestiom związanym z ekologią. – Pływanie ma przyszłość, a dzięki niemu możemy też zwrócić uwagę na kwestie ekologiczne. Jeżeli będziemy prowadzić naukę pływania, a następnie będziemy korzystać z otwartych akwenów, to zobaczymy, co robimy rzekom, jeziorom, a w konsekwencji będziemy bardziej wrażliwi na kwestie zanieczyszczenia wody. Budowanie świadomości ekologicznej jest bardzo ważne. Należy podkreślać sprawę zanieczyszczania rzek przez zakłady produkcyjne. Obecnie są dostępne takie technologie, że to nie powinno mieć miejsca. Musimy zwiększyć świadomość społeczeństwa związaną z tym tematem – podkreśla.

Zajęcia z pływania zimowego

Osoby, które chciałyby spróbować swoich sił i rozpocząć przygodę z zimowym pływaniem mogą dołączyć do działającego w Katowicach klubu Silesia Winter Swimming. Jego członkowie pływają w znajdującym się w Dolinie Trzech Stawów stawie Szlomiok. – W soboty i niedziele koło godz. 7 zawsze ktoś tam jest. Zdarza się, że pływamy i popołudniami w tygodniu – precyzuje Naziemiec. Obecnie coraz więcej osób decyduje się na dołączenie do grona zimowych pływaków. Najwięcej osób to panowie w wieku około 30 lat, ale jest także wiele kobiet.

Odpowiednie przygotowanie do zimowego pływania to podstawa

Aby móc pływać w lodowatej wodzie, należy się do tego odpowiednio przygotować. – Wybierając się nad jakiś akwen musimy zabrać ze sobą ubrania, które łatwo można założyć. Zawczasu trzeba bardzo dobrze poukładać sobie ubrania. To istotne, ponieważ, jak mówi czeskie przysłowie: „Jeżeli nie ubierzesz się w 5 minut, to już się nie ubierzesz” – wyjaśnia pływak.

Czy oznacza to, że można zamarznąć po wyjściu z wody? - Tak. Po wyjściu z wody po pływaniu funkcjonuje się dobrze jeszcze ok. 3 minut, a później mogą pojawić się objawy hipotermii. Jeżeli człowiek wyjdzie z wody i czuje się świetnie, nie należy się popisywać. Trzeba się od razu ubrać. Na początku proponuję nie przesadzać. Można zacząć od treningu 2 razy w tygodniu. Natomiast do wody powinniśmy wchodzić na 2-3 minuty – radzi siemianowiczanin. - Jeżeli czujemy, że nie możemy oddychać, to trzeba stać w miejscu ok. 30 sekund, a potem zacząć pływać. Musimy spróbować zmoczyć głowę, ręce. Należy też podkreślić, że osoby, które morsują mogą mieć trudności z przejściem do pływania, ponieważ ręce i twarz będą bardzo delikatne, nieprzystosowane. Pierwsze próby zimowego pływania należy podejmować w płytkiej wodzie. Nie zalecam też mocnej rozgrzewki, ponieważ naczynia krwionośne mają się schować głęboko pod skórę, żeby nie traciły ciepła. Jeżeli będziemy się intensywnie rozgrzewać, być może przesuniemy je na zewnątrz, a w związku z tym szybciej obniżmy temperaturę. Jeżeli po wyjściu z wody pojawią się objawy hipotermii, czyli zaczniemy bełkotać, zataczać się, mamy zaburzenia spostrzegania i równowagi, powinniśmy znaleźć cieple miejsce, w którym możemy przyjąć pozycję leżącą lub półleżącą np. na tylnym siedzeniu w samochodzie. Trzeba dojść do siebie i nie wykonywać żadnych zbędnych ruchów, bo one niczego nie przyspieszą – przestrzega Leszek Naziemiec.

Jazda samochodem oczywiście też jest niewskazana? Po takim pływaniu percepcja jest zmieniona i możemy spowodować wypadek. Jeżeli zatrzyma nas policja, to mogą zażądać przeprowadzenia testów na obecność w organizmie substancji psychoaktywnych, ponieważ możemy dziwnie wyglądać, niewyraźnie mówić, a i nasze ruchy tracą płynność – precyzuje pływak. Najbezpieczniej poprosić kogoś o to, żeby został naszym kierowcą na ten jeden dzień.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto