Był dziennikarzem, kapłanem, społecznikiem, obywatelem świata

Takich ludzi jak on, nie było wielu - tak rozpoczyna wspomnienia o Jerzym Palce, jego znajomy Jacek Rzepczyk. Jerzy Palka, ojciec Zakonu Werbistów urodził się w Siemianowicach, skończył tu liceum, potem losy rzucały go po wielu zakątkach całego świata. W końcu, już po śmierci wrócił do swojego miasta jako honorowy obywatel.

- Po raz pierwszy Rada Miasta przyznała tę godność pośmiertnie - dodaje Jacek Rzepczyk. - Jednak nikt z nas nie miał wątpliwości. Najwyższe wyróżnienie w mieście należało się Jerzemu, jak nikomu innemu.

Kim był honorowy obywatel Siemianowic? Nie tylko księdzem i misjonarzem, który szmat czasu spędził w Angoli czy Portugalii, ale także działaczem społecznym i dziennikarzem walczącym z dyktaturą w Paragwaju.

Pod koniec lat 80. Palka wystąpił na forum tamtejszego parlamentu protestując przeciw działalności grup terrorystycznych.

Problemy ówczesnego Paragwaju nagłaśniał w prasie, radiu oraz telewizji. Oskarżał wysokich urzędników państwowych o przygotowywanie zamachu na demokrację, za co trzykrotnie przygotowywano na niego zamachy.

Dwukrotnie strzelano do niego podczas nabożeństw w kościele, raz przygotowano krwawą zasadzkę. Jednak za każdym razem udało mu się uniknąć śmierci. Pozostał wierny swojej dewizie: dopóki są ludzie, o których trzeba walczyć i dla których trzeba pracować, i pozostał w Paragwaju.

Do kraju wrócił dopiero w 1999 roku. Najpierw przybywał w domu misyjnym w Laskowicach, później został nominowany na rektora domu misyjnego św. Małgorzaty w Bytomiu.

- Tam zajął się remontem placówki - wspomina Jacek Rzepczyk. - I właśnie tam ujawniła się jego choroba nowotworowa. Miał słabe płuca. Rak zaatakował właśnie je, potem resztę organizmu. We wrześniu 2002 roku zmarł i został pochowany na cmentarzu przy kościele św. Małgorzaty w Bytomiu.