MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dwie osoby zginęły w pożarze mieszkania

Maciej Wąsowicz
Mimo szybkiej akcji strażakom nie udało się uratować kobiety i jej syna. Najprawdopodobniej ulegli śmiertelnemu zatruciu.
Mimo szybkiej akcji strażakom nie udało się uratować kobiety i jej syna. Najprawdopodobniej ulegli śmiertelnemu zatruciu.
Nie spłonęli, a raczej udusili się toksycznym dymem - tak wynika ze wstępnych ocen strażaków, którzy, mimo błyskawicznej akcji, nie zdołali uratować dwojga ludzi.

Nie spłonęli, a raczej udusili się toksycznym dymem - tak wynika ze wstępnych ocen strażaków, którzy, mimo błyskawicznej akcji, nie zdołali uratować dwojga ludzi.

52-letnia kobieta i jej o 20 lat młodszy syn zginęli w pożarze mieszkania w budynku przy ulicy Wieczorka 2, który wybuchł w sobotę wczesnym wieczorem.

- Ogień zauważyła kobieta mieszkająca naprzeciwko - mówi mł. kpt. Marek Grochowina, rzecznik prasowy komendy PSP w Siemianowicach Śląskich. - Strażacy dostali się do mieszkania przez drzwi. Tam okazało się, że pożar wybuchł w pokoju, w którym znajdowały się dwie osoby. Trudno stwierdzić, czy któraś z nich zauważyła ogień i chciała uciekać.

Wiadomo natomiast, że pożar nie rozpętał się nagle, a raczej długo tlił się w jednym miejscu, dając domownikom możliwość ucieczki.

- Kiedy weszliśmy do mieszkania, pożar był już rozwinięty - relacjonuje kapitan Grochowina. - Okopcone były wszystkie ściany, ale temperatura nie była aż tak wysoka, by uniemożliwić ucieczkę.

Wszystko wskazuje zatem na to, że przyczyną śmierci kobiety i mężczyzny nie były płomienie i towarzyszące im poparzenia, a raczej toksyczne dymy.

- Teraz robi się takie meble, że pod wpływem ognia wydzielają się trujące dla człowieka substancje - wyjaśnia rzecznik prasowy komendy PSP w Siemianowicach. - Jeden organizm wytrzyma dłużej, inny znacznie krócej. Pewne jest, że jest to kwestia zaledwie kilku minut.

Ognisko pożaru zlokalizowane było w okolicach dwuosobowej wersalki. Strażacy wykluczają ewentualność, w której przyczyną zapłonu mieszkania mogłoby być urządzenia służące do dogrzewania. Według ich relacji, w pokoju nie było ani elektryczności, ani gazu ponieważ te były już dawno odłączone.

- Wygląda na to, że pożar mogła spowodować świeczka służąca domownikom do oświetlenia pokoju, albo niedopałek papierosa - dodaje młodszy kapitan. - Na miejscu znaleźliśmy także piecyk Morcinek, ale był zimny i jego udział w pożarze trzeba raczej wykluczyć.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto