18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Groniewska przez wiele lat była modelką. Dziś pracuje w Willi Fitznera

Paweł Szałankiewicz
Małgorzatę Groniewską na co dzień możemy spotkać w Willi Fitznera, gdzie pełni funkcję starszego specjalisty ds. imprez. Niewielu z Was wie, że kilkadziesiąt lat temu najczęściej można było ją spotkać na... wybiegach!

Groniewska przez wiele lat była modelką, choć w czasach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej nazywało się to "prezenterka odzieży". - Zaczynałam, gdy miałam 18 lat. Na pokazy jeździliśmy kilka razy w tygodniu na terenie całego ówczesnego województwa katowickiego i ościennych - wspomina dodając przy tym, że nazwa modelka była uznawana przez ówczesne władze za zbyt kapitalistyczną. - Kojarzona była wtedy z czymś bardzo nieprzyzwoitym - dodaje.

Groniewska rozpoczęła wtedy studia na Uniwersytecie Śląskim, przez co udział w każdych pokazach nie zawsze był możliwy. Nasza bohaterka jednak gdy tylko mogła, starała się uczestniczyć w każdym. - Z jeden pokaz płacono nam 150 złotych. To były wtedy super pieniądze, a pracy było przecież w brud - mówi.

W tamtych czasach sklepy i domy towarowe dosłownie się o nią biły. Każdy chciał, by reklamowała jego ubrania. Dyrektor Domu Towarowego w Częstochowie zaznaczył nawet, że jeśli ona nie pojawi się na wybiegu, pokaz zostanie odwołany. Można ją było spotkać na pokazach w Peweksie, Variete Centrum, Skarbku, Pałacu w Świerklańcu czy restauracji "U Michalika". - W Variete występowaliśmy przez cały miesiąc z Heleną Vondraczkową Josefem Lauferem. Laufer zaprosił mnie nawet kiedyś do Kryształowej. Wzbudzaliśmy wtedy sensację - wspomina.

Groniewska była nie tylko prezenterką odzieży, ale również fotomodelką. Jej diapozytywy wisiały na dworcach w Katowicach, Częstochowie, Rudzie Śląskiej, Gliwicach. Pozowała do kalendarzy, a jej fotografie (robione m.in. przez byłego fotoreportera Dziennika Zachodniego, nie żyjącego już Jana Suchana) zdobiły często okładkę "Panoramy". Najczęściej była fotografowana przez Andrzeja Koniakowskiego - dziś prezesa Związku Polskich Artystów Fotografików. A jej portret w postaci rodowitej ślązaczki namalował Marian Wyrożemski. - Pracownię miał w starej i zimnej kamienicy przy ul., Moniuszki. Musiałam sztywno siedzieć w stroju ludowym. Wyrożemski w czasie pracy rozgrzewał się popijając z piersiówki. Ja marzłam - śmieje się Groniewska na te wspomnienie.

Po zrobieniu magisterki z teatrologii Groniewska została zatrudniona w Operetce Śląskiej, co nie przeszkadzało jej nadal jeździć na pokazy. Miała już wtedy grono wiernych wielbicieli, do których zaliczały się gwiazdy operetki: Aleksander Ptak, Jerzy Potyka czy Jacek Labuda. Groniewska znała wiele postaci z ówczesnego establishmentu. - Często przyjeżdżali po mnie samochodami marki volvo czy bmw. To były czasy! - ekscytuje się. - Operetkę zresztą pokochałam od razu. Była świetna atmosfera a na każdej premierze był wojewoda i pierwszy sekretarz. Tylko ich żony były średnie - ocenia.

Dla Groniewskiej były to też czasy, gdzie prostymi środkami załatwiało się wszystko. Kiedy operetka miała jechać na występ do Czechosłowacji, trzeba było załatwić paszporty dla całej ekipy. Problemem było to, że część ekipy byłą karana. - Byli też nawet więźniowie. Aby załatwić paszporty umówiłam się wtedy z decydentem od paszportów. Poszłam w przykrótkiej mini. To wystarczyło. Podpisał wszystkie dokumenty - śmieje się.

Takich przykładów było zresztą więcej. Kiedy nie było pieniędzy na kolejną premierę, jedna z artystek - najczęściej Stella Osuchowska, umawiała się na kolację do Hotelu Katowice z pierwszym sekretarzem. - Rano mieliśmy od niej telefon, że pieniądze już są - mówi Groniewska i dodaje: - te czasy były naprawdę inne. Sekretarze i wojewodowie nie byli takimi sztywniakami jak dzisiejsi politycy. Mieli też gest, choć zdarzali się i mniej przyjemni "znajomi".

Po pracy w operetce Groniewska założyła Agencję Reklamową "STYL". Kiedy nastał kapitalizm zatrudniła się w Urzędzie Marszałkowskim, gdzie pracowała osiem lat, rezygnując tym samym z pracy w reklamie. - Życie zrobiło się wtedy trudniejsze i smutniejsze. Ludzie już nie byli tacy jak kiedyś. Zaczął się liczyć tylko pieniądz - zauważa Groniewska, dziś pracująca w Willi Fitznera.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto