Cóż tam, panie, w polityce? Wiceprezydent Dariusz Bochenek trzyma się mocno? Ano mocno, skoro prezydent Jacek Guzy własną piersią go obronił wydając stosowne oświadczenie w sprawie afery z nagraniem, jakie wyciekło ze straży miejskiej do mediów. Siemianowiccy urzędnicy zaklinają się, że to była prowokacja, która miała odsłonić ewentualne nieprawidłowości w straży miejskiej. Na szczęście - jak twierdzą urzędnicy - powodów do niepokoju nie ma. Strażnicy oficjalnie twierdzą, że są usatysfakcjonowani stanowiskiem prezydenta, który ich przeprosił za "nieporozumienie". Sprawa załatwiona. Afery nie było.
Nieoficjalnie jednak w straży miejskiej wrze. Strażnicy chcą wyjaśnienia afery, bo to ich wizerunek najbardziej ucierpiał. To z nich śmieje się teraz całe miasto. A w prowokację mało kto wierzy. Odebraliśmy lawinę telefonów od zbulwersowanych Czytelników. Komentarze na naszym portalu siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl też nie pozostawiają złudzeń.
A mnie zastanawia inna sprawa: liczba wniosków, jakie w tej sprawie trafiły na biurko prokuratora rejonowego.
Spróbowaliśmy w redakcji je policzyć. Musieliśmy zrobić to dwukrotnie, aby żadnego nie pominąć. Wyszło nam sześć. Skoro afery nie ma, to skąd tyle zgłoszeń? Niewykluczone, że pojawią się kolejne. W rezultacie, zamiast rozmawiać o sednie sprawy, polityczny światek nasz siemianowicki będzie dyskutował o kolejnym zawiadomieniu w prokuraturze. Afera zaczyna się rozmywać. Osobiście nie jestem zdziwiona, bo taka jest polska polityka. W odróżnieniu do demokracji Zachodu czy USA, gdzie politycy mają odwagę powiedzieć ludziom prawdę. I potrafią podjąć najtrudniejsze decyzje. A u nas? Proszę sobie przypomnieć np. aferę Rywina, albo aferę hazardową. Żadnej przecież nie było…
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?