Nadal nie wiadomo co z budownictwem komunalnym w Siemianowicach

Na początek mamy dwie informacje: dobrą i złą. Dobra jest taka, że miasto zajmie się w końcu problemem braku budynków komunalnych. Zła jest taka, że nadal nie wiadomo kiedy to się stanie. Co więcej, nie ma jeszcze koncepcji jak rozwiązać ten problem. By ją znaleźć w budżecie zagwarantowanych jest 100 tys. złotych na jej stworzenie. Jej wskazania mają pokazać, ile całe przedsięwzięcie kosztowałoby nasze miasto. Już bez wstępnych szacunków wiadomo, że będzie na to potrzeba ogromnych środków pieniężnych.

- Dlatego tym bardziej lepiej poczekać na dokładniejsze wyliczenia, których też nie było sensu robić wcześniej, przed powstaniem koncepcji - uważa Michał Tabaka, rzecznik prasowy Urzędu Miasta.

Co jeszcze wiadomo? Że miasto bierze pod uwagę kilka terenów, na których miałyby powstać budynki komunalne. Nie wiadomo jednak jakie...
- Nie chcemy podawać szczegółów, do czasu wybrania konkretnego terenu pod te inwestycje, by też niepotrzebnie nie wywoływać ewentualnych oporów społecznych - wyjaśnia Tabaka.

Na razie władze miasta wystawiają na dużą cierpliwość mieszkańców Siemianowic. Z ostatnich danych wynika, że lista oczekujących na mieszkanie do remontu we własnym zakresie i na własny koszt zawiera 1066 wniosków!

- Samo stwierdzenie że jest źle nic nie daje - uważa radna Barbara Roguska. - To problem już dwóch kadencji, a my nawet nie tyle co nie budujemy, ale nawet nie remontujemy!

Problem uwidaczniał się zwłaszcza w czasie katastrof budowlanych. Tak było w przypadku wybuchu gazu przy ul. Grabowej, jak i pożaru na Hutniczej. Poszkodowani zamiast trafić do lokali zastępczych byli umieszczani w Ośrodku Interwencji Kryzysowej czy w hotelu na terenie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Dopiero potem szukano lokali zastępczych dla najbardziej poszkodowanych. - To były dramatyczne sytuacje, ale każdy o tym problemie wiedział od dawna - grzmi Roguska i dodaje - Jako miasto musimy zapewnić mieszkańcom alternatywę a młodym dać szansę na start do życia.