O mój Janku, umarłeś mi w biały dzień - powiedział kilka dni temu brat Jana "Kyksa" Skrzeka, Józef, na wieść o jego śmierci.
W pogrzebie uczestniczyły tłumy mieszkańców Siemianowic oraz artystów z całego Śląska. W ostatniej drodze Jana "Kyksa" Skrzeka towarzyszyła mu cała rodzina, koledzy ze Śląskiej Grupy Bluesowej oraz władze Siemianowic Śląskich.
Podczas mszy podkreślano, jak wielką stratą jest śmierć Jana, jak wiele cierpienia przysporzyło jego odejście. Muzyk pozostawił jednak po sobie wiele dobrego, przede wszystkim wciąż żywą muzykę. "Kyks" zresztą był jej oddany przez całe swoje życie. Swoją artystyczną drogę zaczął w jazz-rockowym zespole Rak ponad 40 lat temu. W latach 70. nagrał wspólnie ze swoim bratem Józefem Skrzekiem i grupą SBB album "Memento z banalnym tryptykiem".
Wielokrotnie uczestniczył też w wielkim wydarzeniu muzycznym, jakim jest Rawa Blues, występując tam w koncertach solowych, w duecie z Jerzym Styczyńskim czy z grupą Bezdomne Psy. Z członkami tego ostatniego zespołu współpracował wiele razy, m.in. w formacji Apogeum, a od 2002 roku założył z nimi Śląską Grupę Bluesową. Wcześniej, w 1997 roku ukazała się jego płyta "Modlitwa bluesmana w pociągu" poświęcona pamięci Ryśka Riedla, a która zyskała miano "Bluesowego Albumu Roku 1997'".
Jan "Kyks" Skrzek blisko dwa tygodnie temu doznał udaru. W jego mieszkaniu znaleźli go koledzy ze Śląskiej Grupy Bluesowej. Do mieszkania dostali się wyłamując drzwi. Artysta trafił do szpitala w Katowicach, gdzie zmarł w ubiegły czwartek 29 stycznia w wieku 62 lat.
Bluesmana żegnano w poniedziałek w ciszy wsłuchując się jedynie w takty piosenki "O mój Śląsku" zagranej na koniec uroczystości pogrzebowych.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Jan "Kyks" Skrzek nie żyje [WSPOMNIENIA WIDEO] Śląski bluesman Jan Skrzek zmarł w wieku 62 lat
CZYTAJ WIĘCEJ WSPOMNIEŃ O JANIE KYKSIE SKRZEKU:
JAN KYKS SKRZEK NIE ŻYJE. TO BYŁ SYMBOL ŚLĄSKA - MÓWIĄ ZNAJOMI I PRZYJACIELE
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?