Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rosomak SA to nowa nazwa Wojskowych Zakładów Mechanicznych

Paweł Szałankiewicz
Rosomak SA to nowa nazwa Wojskowych Zakładów Mechanicznych
Rosomak SA to nowa nazwa Wojskowych Zakładów Mechanicznych Fot. Paweł Szałankiewicz
Rosomak SA: Wojskowe Zakłady Mechaniczne to już historia. Po kilkudziesięciu latach zakład zmienia nazwę na Rosomak SA. Powód jest prosty - na całym świecie "Rosomak" to uznana marka.

Rosomak SA: Wojskowe Zakłady Mechaniczne przestały istnieć, ale tylko z nazwy. W sierpniu zmieniono nazwę zakładu produkującego Kołowe Transportery Opancerzone "Rosomak" na... Rosomak Spółka Akcyjna. Powód? Nazwy WZM prawie nikt już nie używa, a marka "Rosomak" jest znana już na całym świecie.

Geneza nazwy KTO Rosomak sięga jedenaście lat wstecz. Po wygraniu przetargu na produkcję nowych pojazdów dla polskiego wojska, jeden z miesięczników - "Nowa technika wojskowa", ogłosił konkurs na nazwanie nowego produktu. - Zawsze było tak, że pojazdy wojskowe w Polsce miały nazwę biorącą się od jakiegoś zwierzęcia. Warunkiem konkursu było to, że musiało to być zwierzę żyjące w Polsce - mówi Michał Rumin, rzecznik Rosomak SA.

Wśród kilkunastu tysięcy zgłoszeń tylko dziesięć propozycji dotyczyło rosomaka, którego... w Polsce nie ma. - Ale doszukaliśmy się, że kiedyś Rosomaki w Polsce żyły. Stąd postanowiono, że będzie to właśnie Rosomak - mówi Rumin.

Rosomak SA to nowa nazwa Wojskowych Zakładów Mechanicznych

Flagowy produkt siemianowickie-go zakładu jest znany na całym świecie głównie dzięki wydarzeniom w Afganistanie, gdzie sporo polskich "Rosomaków" jeździ. Z czasem "Rosomak" stał się marką, stąd też postanowiono, aby siemianowicki zakład zmienił właśnie nazwę na Rosomak SA. - Skoro nasz produkt zyskał taką sławę, a na nas i tak wszyscy mówili "Rosomaki", to postanowiliśmy zmienić nazwę, by kontynuować tą tradycję świetnego produktu - zachwala Rumin.

O zmianie brandu delikatnie wspominano już w ubiegłym roku, gdy zakłady odwiedził były premier Donald Tusk. Oficjalnie o tym poinformowano w marcu tego roku w czasie konferencji dotyczącej modernizacji polskiej armii. - Dlaczego Rosomak? Ponieważ jesteśmy zakładem, który patrzy w przyszłość i i chce się cały czas rozwijać - kończy Rumin.

Czytaj dalej: Nowoczesne symulatory Rosomaka

Ciasna, niemal klaustrofobiczna kabina, prostokątny wizjer, przez który obserwujemy drogę, ale też lekki w prowadzeniu pojazd - tak mniej więcej wygląda jazda symulatorem Jaskier. Wchodzi on w skład kompleksowego symulatora "Tasznik", którego drugą częścią jest symulator systemu wieżowego Hitfist 30 mm.

Jazda symulatorem Kołowego Transportera Opancerzonego "Rosomak" jest dość intuicyjna, o czym przekonałem się po raz kolejny. Automatyczna skrzynia biegów, wspomaganie kierownicy, dość wygodny fotel sprawiają, że każdy, kto posiada prawo jazdy i ma spore doświadczenie w prowadzeniu samochodu, nie powinien mieć problemów z opanowaniem "Rosomaka". Oczywiście to w sytuacji, kiedy nie musimy się przejmować siedzącą z nami załogą, lecącymi w naszą stronę kulami i trudnym do przejechania terenem. To w końcu symulator, który stanowi pierwszy krok do tego, aby w przyszłości jeździć "Rosomakiem". Rzecznik Rosomak SA Michał Rumin nie ukrywa, że symulatory były od początku jednym z koników zakładu prodującego "Rosomaki".

Rosomak SA stawia na produkcję i szkolenie żołnierzy

- Parę lat temu zdecydowaliśmy, że produkcja "Rosomaka" to jedno, ale jako dobry producent to nie wystarczało. Musiał być pełen pakiet logistyczny, w którego skład wchodzi serwis, części zamienne, narzędzia specjalne itd. No i szkolenie polskich żołnierzy - mówi Rumin.

Do tej pory przeszkolono osiem tysięcy żołnierzy głównie w zakresie prowadzenia "Rosomaka". Od niedawna prowadzone są szkolenia pełnej załogi, czyli kierowcy "Rosomaka" oraz dowódcy i działonowego wieży Hitfist 30 mm, w symulatorze Tasznik. Wspominałem wcześniej, że kabina symulatora Jaskier jest ciasna? W Taszniku jest gorzej. Tasznik jest naprawdę ciasny. Żołnierz o naprawdę dużych gabarytach (nie mylić z otyłym) musi się czuć jak w ciasnym pudełku. Do dyspozycji jest niewielka przestrzeń, dwa joysticki do sterowania wieżą i działkiem, wyświetlacz i niezbyt wygodne siedzenie. I trzeba przyznać, że dla osoby, która siedziała w wieży po raz pierwszy, sterowanie i oddawanie strzałów jest tak skomplikowane, jak nauka jazdy samochodem. Na początku jest diabelnie ciężko, ale jak się już opanuje cały system, to zabawa jest przednia. Podkreślam, dla laika, bo dla żołnierzy to często sprawa życia i śmierci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto