Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Markiem Kuną, wiceprezesem siemianowickiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego

Michał Wojak
Marek Kuna, wiceprezes siemianowickiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Marek Kuna, wiceprezes siemianowickiego oddziału Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Dziennik Zachodni:Ilu ratowników strzeże siemianowickich kąpielisk? &nbsp Marek Kuna: Obecnie z ramienia naszej organizacji pracuje ich dwudziestu czterech.

Dziennik Zachodni:Ilu ratowników strzeże siemianowickich kąpielisk?
&nbsp
Marek Kuna: Obecnie z ramienia naszej organizacji pracuje ich dwudziestu czterech. Pomagają nam też ratownicy społeczni i ci, którzy dopiero zdobywają doświadczenie. Sporo ludzi ciągnie nad wodę. Musimy zadbać, aby nic im się nie stało.

DZ: Potraficie ustrzec ich od niebezpieczeństwa?

MK: Tam, gdzie pracujemy, z pewnością. Gorzej jest w miejscach, gdzie nas nie ma. Zwłaszcza na dzikich kąpieliskach. Tych na szczęście w Siemianowicach nie mamy zbyt wiele. Wykorzystują je głównie wędkarze, ale zdarza się, że znajdują się śmiałkowie, którzy zażywają w nich ochłody. Tego bym stanowczo nie polecał. To po prostu niebezpieczne i może zakończyć się utonięciem.

DZ: O czym powinniśmy pamiętać podczas wypadów na kąpieliska?

MK: Przede wszystkim nie wchodzimy do wody, której nie znamy, a już na pewno nie skaczemy do niej na główkę. Odradzałbym również korzystanie z kąpieli tuż po posiłku lub bezpośrednio po opalaniu czy wysiłku fizycznym. Najlepiej korzystać z miejsc, gdzie nad pływającymi czuwa ratownik. Jeżeli go nie ma, powinniśmy zachować szczególną rozwagę i zdrowy rozsądek pamiętając, że woda jest żywiołem zdradliwym, z którym trzeba obchodzić się ostrożnie.

DZ: Ludzie biorą to sobie do serca?

MK: Część tak. Niestety wiele osób ma za nic podstawowe zasady bezpieczeństwa podczas wypoczynku nad wodą. Problemem jest zwłaszcza alkohol. Wysoka temperatura sprzyja jego spożywaniu. Niektórzy traktują piwo, jak zwykły napój. Pijani wchodzą do wody. To często kończy się tragicznie. Niebezpiecznie wygląda także sprawa dzieci pozostających bez opieki nad akwenami. Teraz jest ich tam naprawdę wiele. Nikt nie sprawuje nad nimi opieki, a jeśli nawet, niekiedy rodzice zasypiają na słońcu tracąc świadomość, co robią ich pociechy. Takie chwile nieuwagi mogą mieć opłakane skutki.

DZ: Co zrobić jeśli już dojedzie do nieszczęścia? Gdy zobaczymy, że ktoś się topi, w jaki sposób najlepiej mu pomóc?

MK: Wszystko zależy od sytuacji i naszych umiejętności pływackich. Gdy są słabe, najlepiej ratować z wykorzystaniem znajdujących się w pobliżu przedmiotów, takich, jak na przykład długa gałąź czy sznur. Jeśli ich nie ma lub tonący znajduje się za daleko, należy dzwonić na numer alarmowy 112. W przypadku, kiedy czujemy się na siłach, aby samem podjąć akcję ratowniczą, trzeba robić to niezwykle ostrożnie. Wiadomo, że tonący brzytwy się chwyta. Chcąc ocalić życie zachowuje się nieobliczalnie. Nieraz bywa agresywny. Zdarza się, że wciąga ratującego pod wodę i dochodzi do podwójnej tragedii

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto