Tak przynajmniej myślimy oglądając po ostatniej filmowej scenie listę kilkuset (kilku tysięcy?) nazwisk. I proszę mi wierzyć wszyscy są na planie, i poza nim, naprawdę niezbędni. Naturalnie w wypadku "Soboty" sprzed lat lista była o niebo skromniejsza. Po pierwsze czasy były inne. Dwadzieścia lat, to w telewizyjnej historii ze trzy epoki. Po drugie nasza śląska opera mydlana, powstawała w naprawdę skromnych warunkach technicznych i finansowych w znacznym stopniu dzięki entuzjazmowi całej ekipy i gotowości do podejmowania najbardziej karkołomnych wyzwań.
Dziś chce przypomnieć autora zdjęć, operatora doskonałego - Mieczysława Chudzika. Nikt nie uwierzy, patrząc dziś na jego wiecznie uśmiechnięte oblicze i młodą sylwetkę, że jest związany TVP Katowice, niemal od początku jej istnienia. Laureat tylu nagród, że piszący o nim jest zwolniony z obowiązku ich wymieniania, mistrz nastroju i
profesjonalista najwyższej próby. I z jaką wyobraźnią.
Oto anegdota z planu (jak to anegdota - prawdziwa) na potwierdzenie powyższych wywodów.
Scena plenerowa. Trzeba, żeby kamera spojrzała na aktorów z góry. Tak zwanej zwyżki oczywiście nie ma. Chwila konsternacji i Mietek znika na pobliskim podwórku. Za chwilę powraca ciągnąc gigantyczny pojemnik na śmieci na kółkach. Po czym się nań wdrapuje z kamerą. Następnie pospolite ruszenie z planu popycha pojemnik, a Mietek panoramuje. Ujęcie wyszło, że niech się Hollywood schowa.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?