18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siemianowice: Tak czekano na mieszkania pod urzędem. Po raz kolejny

Paweł Szałankiewicz
Mieszkańcy Siemianowic robią, co mogą, by mieć w końcu własne, wymarzone mieszkanie. Nie wstydzą się całą noc stać w kolejce przed magistratem - pisze Paweł Szałankiewicz

Noc z poniedziałku na wtorek. O godzinie 21 pod urzędem miasta w Michałkowicach wyczekuje grupka 8-10 osób. Noc jest ciepła, bezwietrzna, jednak niektórzy ludzie siedzą już opatuleni w koce zwróceni w stronę drzwi wejściowych do urzędu. Wisi na nich kartka z listą adresów mieszkań, do których we wtorek o 8 rano odbiorą klucze. Są to mieszkania z tzw. odrzutu, czyli takie, których w normalnym rozdziale nie zgodzili się przyjąć inni mieszkańcy Siemianowic. I są do remontu, kapitalnego.
Sonii Kuszyk to nie przeraża. Nie przerażałoby ją nawet, gdyby była zima, temperatury minusowe, a koszty remontu mieszkania z "odrzutu" większe, niż przypuszczała.
- Bo też w inny sposób mieszkania nie dostanę. Na liście oczekujących jestem w dziesiątej setce oczekujących, to 9-10 lat czekania. Gdybym nawet czekała to i tak dostanę mieszkanie do generalnego remontu, więc po co tracić czas? - wyjaśnia spokojnie.

O koczujących pod urzędem miasta za mieszkaniem po raz pierwszy zrobiło się głośno miesiąc temu. Cały kraj obiegła informacja o determinacji siemianowiczan zdolnych do tego, by spać pod magistratem, byleby tylko dostać mieszkanie. Należy dodać, że są to mieszkania w fatalnym stanie, których remont średnio wynosi około 30 tysięcy złotych.

- Jesteśmy młodym małżeństwem. Mamy dziecko, a gnieździmy się w wynajmowanej kawalerce - mówi Izabella Wroniszewska. Jej mąż, Piotr, dodaje: - To jest takie wkładanie pieniędzy w nic, i na krótką metę. Dlatego liczymy się z kosztami.

Na liście w urzędzie są w dziewiątej setce. Przez rok mają szansę przybliżyć się do pierwszego miejsca o ok. 100 miejsc i to przy naprawdę dużym szczęściu. Pod urząd zabrali ze sobą napoje, jedzenie, koce i termos z kawą. W poniedziałek byli pod urzędem już o 14 wraz z kilkunastoma innymi mieszkańcami. Utworzona została wtedy lista kolejkowa. Po to, aby nie powtarzać scenariusza sprzed miesiąca i nie nocować pod urzędem.

- Ale z jakiej racji miałby ktoś nam pilnować miejsca? - zastanawia się Piotr ściskając w ręce kubek z kawą. - Dlatego miejsce trzeba utrzymać, siedzieć tutaj i pilnować, bo gdybyśmy tu teraz nie byli, tylko przyszli rano, to moglibyśmy już je stracić - dodaje.

A walka o mieszkania jest zacięta. I nie chodzi tu o to, że ktoś dostanie mieszkanie w lepszym stanie, bo takich w rozdziale nie ma. Chodzi o lokalizację, jak najlepszą, najkorzystniejszą. Sonii Kuszyk marzyło się mieszkanie na Hutniczej, Wroniszewskim również, ale wzięliby i mieszkanie przy Karola Miarki. Dlatego siedzą przez całą noc. Nawet gdyby padało, nie opuściliby posterunku, bo widzą w tym swoją szansę na pójście na swoje. - Bo jak ktoś nie ma gdzie mieszkać, albo ciśnie się w jednym mieszkaniu z mężem, dziećmi i rodzicami, to jest to dla niego jakiś sposób, aby mieć coś swojego - mówi Sonia.

Wszyscy, których spotkałem pod magistratem podkreślają, że nie jest wstydem przyjść, usiąść, poczekać do rana, poświęcić kilkanaście godzin swojego życia. Gdyby mieli inną możliwość, skorzystaliby z niej. Poza tym siedzą tam ze świadomością, że przynajmniej robią coś, by poprawić swój byt. Nie czekają, aż ktoś im coś da, tylko sami wyciągają po to ręce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto