18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Siemianowice: w Imperium Słońca codziennie przemieniają swoją słabość w siłę

Paweł Szałankiewicz
W "Imperium Słońca" społecznicy codziennie pracują się nad tym, aby ich podopieczni mogli rozpocząć nowe życie. Pisze Paweł Szałankiewicz

Według prezes Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski "Imperium Słońca" upośledzenie umysłowe jej podopiecznych to nie jest choroba. - To jest upośledzenie, czyli pewne czynności mózgowe są ograniczone. Naszych podopiecznych można czegoś wyuczyć, ale nigdy nie osiągną normalnego poziomu - mówi Dyla i dodaje: - Fizycznie łatwiej jest ich usprawnić poprzez rehabilitację, ale umysłowo niestety nie. Oleju do głowy nie naleje się nawet mądrym, a co dopiero tym, którzy pewne funkcje mają ograniczone.

Słowa prezes "Imperium Słońca" brzmią brutalnie? To jednak nie znaczy, że rzeczywistość podopiecznych jej ośrodka również taka jest. Ta czasem okazuje się bajkowa.

Uwaga! To miłość
Dwa lata temu poznaliśmy w tym ośrodku Sylwię i Michała, których połączyło najpierw gorące uczucie, a potem więzy małżeńskie. Beneficjentami ośrodka byli od 12 lat, choć pierwszy raz spotkali się w szkole. Michał już wtedy zauroczył się Sylwią, ta jednak tego nie dostrzegała. Zmieniło się to dopiero na warsztatach zajęciowych w ośrodku, gdzie ich znajomość się zacieśniła. Po jedenastu latach zdecydowali się na ślub, który wzięli w 2010 roku. Od tamtej pory, jak zapewnia Dyla, Sylwia i Michał mają się świetnie.

Oboje jednak łatwego życia wcześniej nie mieli. Pochodzą z rodzin, gdzie rządził alkohol. Jak jednak zaznacza Dyla, alkohol i patologiczne zachowania w rodzinie nie są wyznacznikiem tego, że od razu dziecko musi być upośledzone.

- U nas również nie ma tak naprawdę dzieci. Nazwa powstała 20 lat temu i ci, którzy byli wtedy dziećmi, dziś mają trzydzieści kilka lat. Dziećmi przestali już być dawno, choć na poziomie intelektualnym nadal nimi pozostają. Dlatego nie zmieniliśmy do dziś nazwy, bo to są dzieci, nasze dzieci - podkreśla Dyla.

Uczą się ciągle życia
W ośrodku przebywa obecnie 60 osób, choć 20 lat temu mogło ich być zaledwie 25. Tu nie ma rekrutacji choć dzieci oczekujących na przyjęcie do niego jest naprawdę wiele. Niestety, regulacje Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, z którego pozyskiwane są fundusze na działalność ośrodka, ostro reguluje ilość osób, które mogą zostać poddane społecznej rehabilitacji. Stąd też przyjęcia następują dopiero wtedy, gdy ktoś zwolni miejsce. A tak się dzieje w przypadku osób, które się usamodzielniają i znajdują pracę. W ostatnim czasie były cztery takie osoby.

- Jest tu jednak pewne niebezpieczeństwo. Osoba, która opuszcza ośrodek, już tu nie wraca, bo zaraz ktoś wchodzi na jego miejsce. A co jeśli mu się nie powiedzie? To jest naprawdę wielki problem - podkreśla Dyla.
Problemem jest też to, że tzw. wolny rynek nie jest w stanie dać pracy wychowankom ośrodka.

- Bo ma nawet problem z daniem pracy ich zdrowemu rodzeństwu, to o jakim wolnym rynku my mówimy przy takim bezrobociu? - zastanawia prezes stowarzyszenia.

Przygotowanie wychowanków do pracy nie jest jednak takie proste. Ośrodek poprzez terapię zajęciową uczy na początku takich rzeczy, jak związywanie butów, szalika czy nawet mycia zębów. Ktoś powie, że to przecież nic trudnego, jednak dla dzieci z "Imperium Słońca" to często nabycie kolejnej niezwykłej umiejętności.

- Tylko trzeba ich tego nauczyć, bo niestety są nauczeni, że rodzice robią za nich wszystko. Oni robią za nich, bo mają biedne, chore dziecko. Mówię nie, ono nie jest chore, ono jest słabsze, ale trzeba tą słabość zamienić na siłę - zaznacza Dyla.

Marzeniem jest traktor

Bez pieniędzy jednak o taką zamianę jest niezwykle trudno. Nie jest jednak tak, że "Imperium Słońca" jest bez funduszy na działalność. Wsparcie PFRON-u wystarcza na zachowanie ciągłości, jednak na remonty już nie wystarcza. Te są robione z pieniędzy, jakie stowarzyszenie otrzymuje z odliczenia 1 procent podatku. Dwa lata temu otrzymało 20 tys. zł, a w ubiegłym 30 tys.

- Ten jeden procent to dla nas prawdziwy majątek Wszystkie pieniądze zostały przeznaczone na remont elewacji budynku oraz wymianę przestarzałych parkietów - tłumaczy Dyla.

Ośrodek zapewnia też swoim podopiecznym obiady. Marzeniem prezes Dyli jest jednak... traktor do koszenia trawy. - Ktoś pomyśli, że to głupota dać dziecku taki traktor, ale oni nigdy nie zdobędą prawa jazdy, nie usiądą za kierownicą, a taki traktor dałby im wiele radości, a przy okazji koszono by trawę - kończy Dyla.

Przekaż stowarzyszeniu swój 1 procent. W rozliczeniu podatkowym wpisz nr KRS 0000052362

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto