Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siemianowice: WZM to rodzinny zakład. Pracują tu całe pokolenia ludzi

Paweł Szałankiewicz
Wojskowe Zakłady Mechaniczne to nie tylko produkcja Rosomaków. To też miejsce pracy dla pokoleń ludzi. Pisze Paweł Szałankiewicz

W ciągu kilkudziesięciu lat Wojskowe Zakłady Mechaniczne z upadającego zakładu, który zajmował się remontem BRDM, przeobraziły się w lidera w produkcji Kołowych Transporterów Opancerzonych "Rosomak". Jak podkreślił prezes WZM po ubiegłorocznej Wielkiej Gali Liderów Polskiego Biznesu, nie byłoby tego, gdyby pracownicy zakładów nie byliby prawdziwą załogą, która pracuje tam z pokolenia na pokolenie. To też stało się myślą przewodnią wydanej na 60-lecie WZM książki zatytułowanej "Historia każdego dzieła to losy ludzi, którzy je tworzą" .

Lufa czołgu na ślubnej bramie? Czemu nie!

Książka jest historią zakładu opisywaną z dwóch perspektyw: ludzi, którzy tam pracowali bądź pracują, oraz pojazdów, jakie zostały tam wytworzone. Obecnie w zakładzie jest zatrudnionych 19 osób z ponad 40-letnim stażem i 36, którzy w zakładzie pracują przynajmniej 30 lat. Stanisław Antkowiak w WZM przepracował ponad 53-lata i historiami z tego miejsca mógłby obdzielić kilka pokoleń. Jedno z nich dotyczyło ślubu jednego z jego kolegów.

- Na Śląsku jest taki zwyczaj, że koledzy pana młodego na drodze do kościoła robią bramy. Młody musi wkupić się stawiając gorzałkę. Naszą bramkę zrobiliśmy z lufy czołgu - wspomina Antkowiak który na emeryturę przeszedł w 2009 roku.

Długowieczność pracowników to niemal znak firmowy WZM. Potwierdza to Alfred Hanak, który zatrudnił się tam w 1968 roku w wieku 19 lat.

- Przychodziliśmy tutaj jako młodzi, albo bardzo młodzi ludzie i zaczynaliśmy od najniższych stanowisk. Kolega wtedy mi powiedział, że w "wojskowych" można się nauczyć dobrego fachu - opowiada.

Z rodziną nie tylko na zdjęciach

Niektórzy żartują, że pracę w WZM dostaje się niejako w spadku. Nie bez przyczyny, bo wielu pracowników pracuje tam z pokolenia na pokolenie. Najlepszym tego przykładem jest obecny rzecznik WZM, Michał Rumin.

- W WZM pracuję od 2001 roku, ale śmiało mogę powiedzieć, że jestem związany z tą firmą od urodzenia ,a to wszystko za sprawą mojego ojca, Jacka Rumina, który przepracował tu 37 lat - opowiada Rumin.

Rzecznik WZM wspomina, że spędził jako dziecko z pracownikami zakładu wiele imprez, kolonii i wakacji, dzięki czemu nie miał potem problemów z aklimatyzacją w zakładzie.

- Przyjeżdżałem do "wojskowych" z ojcem po karpie na święta, to "zwiedzałem" czołg T-55 wystawiony na placu zakładowym dla dzieci pracowników. W dobie "czterech pancernych i psa" ci, którzy widzieli od środka czołg, byli mistrzami świata! - wspomina Rumin.

Innym przykładem jest Robert Harwath, który jest tak jak Rumin drugim pokoleniem pracowników WZM.

- Moja córka Alicja jest natomiast trzecim pokoleniem. Pracowało tu też dwóch moich braci i syn. Wnuki pewnie też tu będą pracowały - podkreśla.

Harwath w wakacje zamiast na kolonie jeździł na poligony przyzakładowe. - Pierwszy raz jechałem czołgiem, gdy miałem 12 lat, mój syn miał jeszcze mniej - 9 lat - wspomina.

Razem w WZM, razem w Afganistanie

Podobnych przykładów w WZM jest naprawdę wiele. Jednym z najświeższych jest Bogusław Makulski, który w czerwcu tego roku otrzymał awans na stopień majora przyznane przez Ministerstwo Obrony Narodowej za misję w Afganistanie. Chwilę wcześniej stopień starszego szeregowego przyznano jego synowi, Mateuszowi. Obydwaj w Afganistanie, choć nie w tym samym czasie, remontowali Rosomaki.

- Było tam bardzo ciężko i myślę, że drugi raz już bym się nie zdecydował na to, aby tam pojechać. Okazało się, że nie jestem gotowy na takie wrażenia - mówi Mateusz, który wrócił z misji w tym roku, a którego do WZM ściągnął jego ojciec.

- W końcu to rodzice często przecierają drogę zawodową dzieciom, no a poza tym teraz ze zdobyciem dobrej pracy jest po prostu ciężko - stwierdza z uśmiechem Bogusław.

Im pracować razem przyszło łatwo, bo od zawsze obydwaj interesowali się nie tylko Rosomakami, ale majstrowaniem przy pojazdach mechanicznych. Obaj zgodnie przyznają, że praca w WZM nie należy do najłatwiejszych, głównie ze względu na bardzo dużą odpowiedzialność i konsekwencje z tym związane.

- Jednak czujemy ogromną satysfakcję, bo produkujemy pojazd ceniony na całym świecie - stwierdzają na koniec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto