To protest czy manifestacja? Odpowiedź jest bardziej prozaiczna, ale i zaskakująca. Mieszkańcy Siemianowic oczekiwali na... przydział mieszkania. Siemianowicki magistrat od kilku lat rozdaje mieszkania komunalne swoim mieszkańcom na zasadzie "kto pierwszy, ten lepszy". Z reguły co miesiąc można wybrać jedno z kilku mieszkań z tzw. odrzutu, czyli takie, których nie przyjęli lokatorzy będący na początku listy oczekujących.
Wynika to z zarządzenia prezydenta Siemianowic z 2009 roku, które mówi, że jeśli mieszkaniec Siemianowic, któremu przydzielono mieszkanie według listy oczekujących, nie przyjmie go przez okres co najmniej trzech miesięcy, mieszkanie traktowane jest jako lokal z tzw. odrzutu. Zazwyczaj kolejek w takim wypadku nie było, bo i wybór był niewielki. W tym miesiącu było inaczej. Na liście znalazły się aż 43 lokale. Mieszkania są w fatalnym stanie technicznym i do generalnego remontu. Metraż też nie zachwyca. Jeśli oczekujący maszczęście, to dostanie lokumo powierzchni 50 m kw., ale częściej mniejszy, o powierzchni od 20 do 40 m kw.
- Do wynajmu lokali z "odrzutu" uprawnione są osoby oczekujące na listach nie krócej niż rok i posiadające stały dochód, pozwalający na wyremontowanie lokalu i ponoszenie kosztów jego utrzymania - wyjaśnia Jakub Nowak, pełniący obowiązki rzecznika prasowego magistratu.
Jedną z takich osób jest Janusz Ławecki, który na listę o przydział mieszkania wpisał się ponad dwa lata temu i obecnie jest... w ósmej setce. I on w poniedziałek wieczorem przyszedł pod urząd. - I gdybym tutaj nie przyszedł i nie stał całą noc, to na przydzielenie mi mieszkania musiałbym czekać jeszcze kilka lat - przyznaje.
Miasto od wprowadzenia rozporządzenia prezydenta rozdało w ten sposób 98 mieszkań.
- Z czego z ostatniego rozdziału jak na razie 17 osób zdecydowało się przyjąć mieszkanie, a dwie jeszcze się zastanawiają - mówi Nowak.
Siemianowice są jedynym miastem w okolicy, które w ten sposób rozdaje swoje lokale. Sprawdziliśmy. Nie dzieje się tak ani w Chorzowie, ani w Katowicach. W Bytomiu również nie.
Borys Budka: Brakuje polityki mieszkaniowej
O całym zamieszaniu usłyszałem w radiu. Powiem szczerze, że z taką sytuacją jeszcze się nigdy nie spotkałem, nawet jako radny. Zwykle jest tak, że o kolejności przydziału decydowała długość oczekiwania w kolejce, a nie "kto pierwszy, ten lepszy". To zresztą kwestia polityki gminy. Ale prawda jest taka, że żadna gmina nie ma spójnej polityki mieszkaniowej, a budownictwo jest drogie. Problemem jest zawsze ekonomia, bo miasto musi dbać o swój zasób, a nie zawsze są pieniądze, przez co mieszkań jest mniej. Dobrym sposobem na problem zniszczonych zasobów komunalnych byłaby współpraca między mieszkańcem a urzędnikami - mieszkaniec dostawałby lokal, remontował go za własne pieniądze, a potem w nim mieszkał i opłacałby je. Z opłaty co miesiąc miasto odliczałoby część kwoty, jaką lokator włożył w remont mieszkania. Byłoby to transparentne i korzystne dla obydwu stron.
Not. PSZ
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?