Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyprawa na 6 łap do Francji i na Hel

Bartłomiej Wortolec
W ubiegłym tygodniu do Siemianowic Śląskich wrócił Mariusz Markowski wraz z czworonożnym przyjacielem - Chico. Przez trzy miesiące pokonali ponad trzy tysiące kilometrów. Ich celem był Gibraltar, a trasę mieli pokonać pieszo. W drodze wszystko się zmieniło. Mimo tego siemianowiczanin przeżył w trasie wiele przygód, które teraz zamierza spisać w książce.

Dokładnie 17 maja 40-letni Mariusz Markowski wyszedł z rodzinnych Siemianowic Śląskich. To przygoda życia, do której zaprosił swojego 7-letniego labradora Chico. Ich trasa miała prowadzić przez Czechy, Niemcy, Francję i Hiszpanię. Siemianowiczanin symbolicznie przekroczył granicę niemiecko-francuską. Później zmienił trasę.

- Na pierwszym miejscu stawiam bezpieczeństwo. Ostatnio wiele słyszy się o wydarzeniach we Francji, dlatego wolimy nie ryzykować - mówił w trasie Mariusz Markowski. Wtedy skierowali się w stronę polskiego morza. Dokładnie na Hel, by później wrócić do rodzinnego miasta.

- W drodze nad polskie morze, Chico miał problem z łapkami. W jednym z niemieckich miast poszedłem z nim do weterynarza. Wtedy okazało się, że pies może iść, ale w specjalnych butach. Musiałem podjąć kolejną ciężką decyzję, bo mogliśmy wrócić do domu samochodem albo kontynuować wyprawę, ale rowerem. Dzięki uprzejmości Polaków i pieniądzom od sponsora kupiłem rower, do którego zamontowałem przyczepkę. Jechał w niej Chico. Tak dojechaliśmy wybrzeżem na Hel i wróciliśmy do Siemianowic. Nasza trasa wyniosła 3300 km, z czego 1200 km pokonaliśmy pieszo - opowiada Mariusz Markowski.

40-letni siemianowiczanin przed wyprawą rzucił pracę i sprzedał samochód. Razem z Chico wyszedł mając tylko plecak. Podczas wyprawy poznali wielu życzliwych ludzi. Siemianowiczanin chce napisać książkę, w której opisze swoją podróż. To historia o samotności, pomocy innych ludzi, ciężkich decyzjach i radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Jak zapowiada - część z dochodu chce przekazać na fundację „Nadzieja na dom”, która wspiera schronisko dla bezdomnych zwierząt w Sosnowcu.

- Chciałbym pokazać, żeby nie bać się realizować swoje cele. - mówi Mariusz Markowski. - Do wyprawy nie byłem przygotowany. Po prostu poszedłem przed siebie. Teraz mam już doświadczenie i wiem jak to powinno wyglądać. Myślę już o kolejnej wyprawie. Chciałbym zebrać pieniądze, może przez sprzedaż książki, bądź sponsorów. Dopiero będę się zajmował. W kolejnej wyprawie chciałbym dojść do Norwegii. Standardowo wyjdę z Siemianowic , skieruję się w stronę Mazur, a następnie przejdę przez Litwę, Łotwę, Estonię, Rosję i Finlandię. W kolejną wyprawę chciałbym wyjść wiosną przyszłego roku - dodaje siemianowiczanin.

Poczynania Mariusza Markowskiego i Chico można śledzić na Facebooku: Wyprawa z przyjacielem 3014 km na 6 łap.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto