18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwycięzcą plebiscytu na Człowieka Roku 2011 zostało 15 uroczych dziewczyn czyli zespół Kleks

Paweł Szałankiewicz
Internetowy plebiscyt na Człowieka Roku 2011 w Siemianowicach Śląskich cieszył się popularnością, która przerosła nawet nasze oczekiwania. W ciągu czterech tygodni internauci oddali na swoich kandydatów ponad 50 tys. głosów odwiedzając naszą stronę niemal 200 tysięcy razy! Internauci nie tylko oddawali swoje głosy, ale mocno udzielali się w komentarzach pod naszym plebiscytem wypowiadając się ok. 400 razy! Waszymi głosami na Człowieka Roku 2011, a właściwie Ludzi Roku, został wybrany zespół taneczny "Kleks". Drugie miejsce zajęła Siemianowicka Orkiestra Rozrywkowa, a trzecie Agnieszka Adamczewska.

Zwycięzca naszego plebiscytu na Człowieka Roku 2011 w Siemianowicach, zespół taneczny "Kleks", istnieje już całą dekadę. Nazwa wzięła się z tego, że dziewczyny gdziekolwiek się nie pojawią, pozostawiają po sobie wyraźny ślad. Tak było na przykład w Kielcach, gdzie odniosły swój największy sukces. Ale po kolei...

W ciągu 10 lat przez grupę przewinęło się kilkadziesiąt dziewczyn. Jedne przeleciały przez niego jak meteor inne trwają w nim niezmiennie od lat. Przykładem jest Monika Małycka, tańcząca w "Kleksie" od samego początku. - Początek był najtrudniejszy. Nie wiedziałam, co tu się dzieje. Ale jak już się w to wkręciłam, to teraz nie mogę się z tego wydostać - śmieje się.

Każda z dziewczyn tańcząca w zespole z osobna zasługuje na miano Człowieka Roku, tak samo jak ich opiekunka i mentorka - Bożena Lempa, która założyła go 10 lat temu. Z pomocą jej doświadczenia i kreatywności "Kleksowi" udało się w ubiegłym roku odnieść największy dotychczas sukces, czyli zdobyć Grand Prix na Międzynarodowym Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej w Kielcach w 2011 roku. Aby tego dokonać dziewczyny musiały trzy razy z rzędu, rok po roku, wygrywać cały festiwal. - Nagrodę zawdzięczamy czterem latom ciężkiej i wytężonej pracy. To było spore wyzwanie - sprostać oczekiwaniom osób, które nas oceniały - mówi Monika.

Paweł Szałankiewicz o plebiscycie: Internauci zaprezentowali niską kulturę

- Miałyśmy wielką nadzieję, że nam się w końcu uda no i się doczekałyśmy - dodaje koleżanka Moniki, Justyna Krupa.

Dla dziewczyn "Kleks" jest czymś więcej niż tylko zespołem, w którym tańczą. - Tu nie przychodzi się tylko ćwiczyć. Atmosfera, jaka tutaj panuje sprawia, że niecierpliwie wyczekuję każdego spotkania z dziewczynami - zwierza się Magda Filipiak.

- Dla mnie natomiast jest drugą rodziną. Mogę tu z dziewczynami porozmawiać o wszystkim, a problemy natychmiast odchodzą w zapomnienie - dodaje Justyna.
Dziewczyny zwracają uwagę na to, że siła ich zespołu tkwi w przyjaźni, zrozumieniu i wzajemnym zaufaniu. "Kleks" to jeden organizm, który sprawnie pracuje na wszystkie sukcesy. Doprowadzenie go do perfekcji nie jest jednak takie proste, a praca nad jednym układem zajmuje dziewczynom sporo czasu. Nie ograniczają się do dwóch spotkań tygodniowo. Na pracę poświęcają nawet weekendy. To oczywiście nie przeszkadza im ani w uczeniu się, ani w studiowaniu- Co roku zresztą zaczynamy wszystko od nowa, bo nie dość, że tworzymy nowe układy, to mamy jeszcze rotacje w składzie - wyjaśnia Monika.

Praca jednak przynosi im wymierne efekty a "Kleks" zmienił ich życie. - Gdyby nie to, że zaczęłam tańczyć w Kleksie, moje życie wyglądałoby dzisiaj zupełnie inaczej - przyznaje Marlena Pająk.

A czy dziewczyny potrafią sobie wyobrazić życie bez "Kleksa" i bez tańca? - Nie, to niemożliwe! - przyznają ze śmiechem dziewczyny.


Zebrały się tu baby, które dużo potrafią i nie narzekają, gdy trzeba pracować - Z Bożeną Lempą, założycielką i instruktorką zespołu tanecznego "Kleks" rozmawiał nasz reporter Paweł Szałankiewicz

To było ciężkie 10 lat pracy z "Kleksem"?
Nie, wręcz bym powiedziała, że to sama przyjemność, bo bardzo fajnie pracuje się z dziewczynami. Rozumiemy się w tej chwili bez słów. Każda wie, że jak jest coś do zrobienia to nie narzeka, tylko pracuje.

Ile w Waszych sukcesach jest pani pracy, a ile samych dziewczyn?
Ja mogę pewnych rzeczy nauczyć, pokazać, wymyślić choreografię - co robimy, jak robimy, natomiast cała reszta zależy tylko i wyłącznie od nich. Ile włożą w to wysiłku, swojej pracy. Za każdym razem każdy układ, który tańczą, jest inny. Nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak ten układ wyjdzie. Czasami jest tak, że układ wychodzi super, a czasami coś nie wyjdzie. Ale naprawdę starają się na 100 procent.

Czyli nie musi pani stać nad nimi z batem i gonić do pracy?
Czasami nawet jest tak, że to one mnie gonią (śmiech). W tej dziewczyny chwili są na etapie świadomości tego, co robią. Wiedzą, że jak nie poćwiczą, nie dopracują pewnych elementów, to nie będą miały potem żadnych efektów. Będzie to tylko poprawne. A to musi mieć jeszcze to coś od nich.

Spodziewała się pani, że w ciągu 10 lat uda się osiągnąć tyle sukcesów?

Tak naprawdę to, jak zespół taneczny się rozwinie, w jakim pójdzie kierunku, zależy od tych ludzi, którzy w nim tańczą. Czy im się chce, czy są chętne i pełne zapału do pracy. Kiedy widzę, że im się chce, to i ja nie mam problemu z wymyśleniem, jak sprawić, żeby ten zespół rozwinąć i popchnąć d przodu tak, aby szedł do przodu. Tu zresztą zebrały się takie baby, które nie tylko dużo potrafią, ale też nie marudzą, że jest tak dużo pracy.

Pełni pani rolę tylko i wyłącznie, opiekunki, mentorki, instruktorki, czy też matki?
Nie da się uniknąć w takich relacjach takiego kontaktu może nawet nie matki, tylko bardziej przyjaciółki, kogoś z kim można porozmawiać na każdy temat. Wręcz to jest tak, że jak przychodzimy na zajęcia to nie zaczynamy od razu ćwiczyć. Musi być czas, aby ze sobą pogadać, omówić pewne rzeczy. To jest tak jak w rodzinie, o wszystkim, nawet problemach, musimy porozmawiać, bo ja w grupie są niedomówienia i się o nich nie porozmawia, to już nie będzie tak jak powinno być. Musi nam być dobrze ze sobą.

Długo jeszcze będzie pani prowadzić "Kleksa"?

No jak dam radę (śmiech). Zapowiadają, że 67 lat będzie trzeba sobie jakoś dać radę. Czas jednak pokaże. Liczę na to, że dziewczyny jak dorosną przejmą to po mnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto