W Siemianowicach urzędnicy wybrali pierwszą opcję. Prezydent zarządził zaciskanie pasa już w 2012 roku. Inwestycji jak na lekarstwo. Drogi załatane nie były, bo miejska kasa świeci pustkami itd., itp. W tym roku siemianowicki urząd dalej idzie tą drogą. Wszak w dobie światowego kryzysu niewielkie Siemianowice wręcz zobligowane są do prowadzenia polityki oszczędności. Gdyby ktoś miał wątpliwości: by żyło się lepiej i pracowało lepiej przyszłym pokoleniom.
Skąd zatem wzięło się ponad 800 tysięcy zł w miejskim budżecie w roku 2012, wydane na nagrody dla urzędników? Cuda, panie! Z pustego i Salomon nie naleje, ale prezydent naszego miasta - owszem.
Wyjaśniam wszystkim oburzonym tym stwierdzeniem, że moim zdaniem pracownicy powinni być dobrze wynagradzani, jeżeli angażują się w swoją pracę, są kreatywni, słowem - świetnie spisują się na swoim stanowisku. Co więcej, uważam, że dobry pracodawca powinien skutecznie motywować najlepszych pracowników - między innymi finansowo. Premie, nagrody, podwyżki są więc wskazane.
Szkopuł w tym, że w przypadku urzędu miejskiego takie nagrody są z pieniędzy publicznych, czyli podatników siemianowickich. Pewnie wielu urzędników na premię w roku 2012 zasłużyło. Zdaniem prezydenta jednak najbardziej jego zastępcy, którzy zostali sowicie wynagrodzeni. Mogłabym populistycznie zacząć wyliczać, co w mieście można by zrobić za pieniądze wydane na premie. Mleko się jednak rozlało. Uważam, że przekonując mieszkańców do polityki oszczędności, włodarze powinni rozpocząć od siebie. Proste, prawda?
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?