- Mam nadzieję, że to spotkanie w końcu przyniesie przełamania - podkreśla prezes Siemianowiczanki, Bogusław Czerwonka. - Zależy nam, żeby wreszcie zrobić dobre wrażenia na naszych kibicach, ale także na nas samych. Już od dłuższego czasu zachodzę w głowę, co się dzieje, że na własnym boisku przegrywamy. Może to jakaś klątwa? - pół żartem, pół serio dodaje sternik siemianowiczan.
Spoglądając na wyniki spotkań rozegranych przez naszych piłkarzy na boisku w Pszczelniku, nie ma powodów do śmiechu. Własna murawa nie jest bowiem ich atutem. Wręcz przeciwnie. Do tej pory kibice ekipy trenera Gniozdorza byli świadkami trzech kolejnych porażek, z których najdotkliwszą siemianowiczanie ponieśli w meczu 5. kolejki z Ciężkowianką Jaworzno.
- Prowadziliśmy 1:0 i stwarzaliśmy kolejne sytuacje, których niestety nie udało się wykorzystać. Nagle na 20. minut drużyna straciła koncentracje i dała sobie strzelić trzy bramki. Do tej pory nie możemy zapomnieć o tym meczu i robimy wszystko, by w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji. W tygodniu staramy się rozgrywać sparingi i gierki wewnętrzne - zdradza Czerwonka.
W ostatnim meczu rozegranym na boisku w Strzemieszycach siemianowiczanie także nie zachwycili, ale tym razem szczęście było po ich stronie. Gospodarze dość często bywali bowiem pod ich bramką, ale piłka jak zaczarowana nie potrafiła znaleźć drogi do siatki gości. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Unii w 38. minucie. Jednego z graczy MKS-u w polu karnym odepchnął bramkarz gospodarzy i sędzia bez wahania wskazał na punkt oddalony o 11. metrów od bramki. Do piłki podszedł doświadczony Marcin Szynawa i nie zmarnował okazji, by wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.
Po zmianie stron gospodarze bezskutecznie dążyli do wyrównania, ale siemiano-wiczanie także mieli swoje okazje. W 88. minucie groźny strzał Piotra Waliczka obronił Piotr Iwaniuk, a w doliczonym czasie gry próba podwyższenie rezultatu podjął jeszcze Oskar Kuczek, ale piłka po jego strzale minęła jednak bramkę gospodarzy.
Teraz przed Siemiano-wiczanką kolejna szansa na zdobycie pierwszych punktów na własnym boisku. Tym razem na Pszczelnik przyjedzie wyżej notowany Strażak Mierzęcice.
- To kolejny trudny i doświadczony przeciwnik. Musimy nastawić się na ostrą walkę i tylko jeśli podejmiemy tę rękawicę, będziemy w stanie odnieść pierwsze zwycięstwo u siebie - uważa prezes Czerwonka. Początek meczu w sobotę o godz. 17. Czy tym razem uda się powstrzymać napór rywala?
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?