Szpital w Siemianowicach: To będzie sygnał, że szpital nie ma szans
Bolesław Gębarski: Póki co jestem dyrektorem
Prezes czy dyrektor?Bolesław Gębarski: Póki co dyrektor. Ale potem będzie pan prezesem. Co się wtedy zmieni?Bolesław Gębarski: Może tak się zdarzyć, wiele na to wskazuje. Wygrałem konkurs, a więc kolejne drzwi w tym kierunku się otworzyły. Do momentu ostatecznego podpisania umowy zostało jeszcze kilka kroków, ale rzeczywiście niewiele. Co się zmieni? Mam nadzieję, że przede wszystkim tempo. Tempo, które do tej pory z przyczyn niezależnych od szpitala niejednokrotnie było niewystarczające dla sprawy, niewystarczające dla mnie. Tempo, od którego często zależał sukces, którego nie mogliśmy osiągnąć z uwagi na fakt przewlekających się w nieskończoność procedur. W tej chwili ten czas trwający dla SPZOZ wiele miesięcy, możemy skrócić do kilku dni, a w sytuacjach nagłych nawet do kilku godzin. Także jest to niewątpliwy plus. Niewątpliwym plusem jest tez fakt „zresetowania” organizacji. Od czasu do czasu to jest bardzo dobry ruch. Takie podsumowanie, inwentaryzacja i rozpoczęcie od nowa, aczkolwiek w tym samym ciele. Ale czy jest szansa, aby w tym wypadku to zadziałało?Bolesław Gębarski:Bardziej nadzieja niż szansa. Bardzo wiele zależy od tego, w jaki sposób spółka rozpocznie swoją działalność. Jak zostanie uposażona na początku. Na dzień dzisiejszy nie mam jednoznacznych informacji na ten temat. Jeżeli byłoby tak, że spółka musiałaby rozpocząć działalność z ujemnym wynikiem finansowym, czy bez zasobów, które by jej pozwoliły wystartować, na pewno byłoby jej bardzo, bardzo ciężko i na pewno przetrwanie spółki stanęłoby pod wielkim znakiem zapytania.