ZOBACZ ZDJĘCIA Z MIEJSCA ZDARZENIA
W poniedziałek około godziny 12.45, służby ratownicze zostały powiadomione o pożarze mieszkania przy ulicy Kołłątaja, w którym miało być dziecko. Pomieszczenia były bardzo zadymione, a ogień zajął całe mieszkanie. Mieszkańcy bloku ewakuowali się przed przyjazdem służb.
- Mieszkanie na parterze wypełniały gazy pożarowe. Strażacy w jednym z pomieszczeń znaleźli nieprzytomnego 4,5-letniego chłopczyka, którego przekazali załodze karetki pogotowia ratunkowego. Niestety, pomimo prowadzonej reanimacji, dziecko zmarło. Prawdopodobnie zatruło się gazami pożarowymi - mówi kpt. Sebastian Karpiński, oficer prasowy komendy PSP w Siemianowicach Śląskich.
Jak dodaje, w akcji gaśniczej brało udział dziewięć zastępów straży pożarnej, czyli 25 ratowników. Strażacy dokładnie przeszukali wszystkie pomieszczenia, na szczęście nie było tam innych osób.
- Na miejscu śledczy pod nadzorem prokuratora oraz biegłym z zakresu pożarnictwa przeprowadzili oględziny mieszkania. Ze wstępnych ustaleń wynika, że źródło ognia znajdowało się w pomieszczeniu, w którym odnaleziono dziecko. Zabezpieczono tam również zapalniczkę – przekazuje policja w Siemianowicach.
Mundurowi ustalili, że troje rodzeństwa była w domu sama, a gdy wybuchł pożar, z mieszkania udało uciec się 12-latce i jej o 5 lat młodszemu bratu. Niestety z uwagi na ogień nie udało im się dotrzeć do najmłodszego brata.
- Matka z partnerem w tym czasie pojechała załatwiać sprawy urzędowe. Z jej relacji wynika, że nie było ich kilkadziesiąt minut. Kobieta była trzeźwa. Wszelkie okoliczności i przebieg tego tragicznego pożaru zostaną wyjaśnione w trwającym postępowaniu przygotowawczym – zapowiada komenda policji.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?