Siemianowice: Radna Połedniok nie przeprosi urzędników

Co o nich napisała? "...Interweniując w naszych słusznych sprawach, czasami spławiana jestem i odprawiana z kwitkiem przez piep******* urzędników". Manifest dotyczył tego, jak niewiele do powiedzenia ma najmłodsza radna obecnej kadencji.

- Po dwóch latach działalności czuję się niedoceniana przez pseudo doświadczonych polityków innych opcji, którzy uważają, że karierę polityczną powinno rozpoczynać się dopiero po 50-tce - pisze.
Połedniok przy okazji apeluje do mieszkańców Siemianowic, aby byli bardziej aktywni politycznie i aby ją wspierali, ponieważ "razem możemy więcej".

- Zaufajcie! Bez Was jestem bez szans! Szczególnie liczę na wsparcie i pomysły młodych, dla których roboty brak - podkreśla.

Manifest spotkał się z szerokim odzewem. Tuż pod nim znalazło się kilkadziesiąt komentarzy. Dotknął on również urzędników z siemianowickiego magistratu, którzy po przeczytaniu manifestu zebrali się, napisali protest, pod którym podpisało się ponad sto osób i żądają przeprosin. "Formułowanie pod naszym adresem takich epitetów jest niezgodne ze stanem faktycznym i krzywdzące dla wielu uczciwie i wytrwale pracujących w siemianowickim magistracie. Żądamy od Pani Doroty Połedniok oficjalnych przeprosin za nieadekwatne i kłamliwe stwierdzenie" - napisali.

Co na to najmłodsza radna obecnej kadencji? - W odpowiedzi na protest pracowników naszego magistratu, uprzejmie wyjaśniam i zapytuję: na jakiej podstawie urzędnicy wywodzą, że użyte w moim poście określenie "Piep****** urzędnicy" dotyczy urzędników zatrudnionych w Urzędzie Miasta Siemianowic? - zastanawia się Połedniok. - Oświadczam, że nie miałam na myśli pracowników Urzędu Miasta w Siemianowicach , tym nie mniej jeżeli ktokolwiek poczuł się urażony moim wpisem, muszę przywołać staropolskie przysłowie uderz w stół - a nożyce same się odezwą.

Połedniok podkreśla również, że nie ma zamiaru nikogo za to przepraszać, a jej wpis powinien być traktowany przez urzędników jako zachęta do lepszej pracy na rzecz mieszkańców.

Treść oświadczenia radnej Doroty Połedniok, które przeczytała na wtorkowej sesji rady miasta:

W odpowiedzi na protest pracowników naszego magistratu, uprzejmie wyjaśniam i zapytuje: na jakiej podstawie urzędnicy siemianowickiego magistratu wywodzą, że użyte w moim poście określenie, „pieprzeni urzędnicy” dotyczy urzędników zatrudnionych w Urzędzie Miasta Siemianowic Śląskich. Wykonując mandat radnej zmuszona jestem interweniować często w różnego rodzaju urzędach, instytucjach, jednostkach itp., itd. Spotkałam się tam często z niekompetencją i tzw. spychologią. Wywód, że określenie to dotyczy pracowników Urzędu Miejskiego jest z goła fałszywy i nie wiem na jakiej podstawie został dokonany.
W tej sytuacji przychodzi mi na myśl jedno bardzo znane przysłowie: „Uderz w stół – a nożyce się odezwą”. Przychodzi mi na myśl również inne przysłowie, o wiele gorsze, ale powtarzam to jest tylko przysłowie „Na złodzieju czapka gore”. Tym razem informuję, aby uniknąć w przyszłości kolejnych problemów interpretacyjnych ze strony pracowników naszego Magistratu, którzy podobno czytają moje wpisy „od deski do deski”, że nikomu niczego nie zarzucam – zacytowałam tylko przysłowie.
Nie mam zamiaru nikogo przepraszać, a przedmiotowy wpis powinien być traktowany przez wszelkiej maści urzędników jako zachęta do lepszej roboty na rzecz naszych lokalnych społeczności.
Szanowni Urzędnicy Siemianowickiego Magistratu, których podpisy widnieją pod protestem, że nie wystarczy bowiem umieć czytać i pisać. Trzeba się jeszcze starać zrozumieć to, co się czyta.