MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zakończono projekt "Wyjście z przemocy". Jedna z uczestniczek opowiedziała nam swoją historię

Paweł Szałankiewicz
arc. siemianowice.pl
Wyjście z przemocy to ministerialny program, który do świąt był realizowany przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej i Ośrodek Interwencji Kryzysowej. Uczestniczyły w nim osoby pochodzące z rodzin dotkniętych przemocą.

Projekt obejmował następujące działania: grupa wsparcia dla nieletnich i młodych matek- będąca działaniem MOPS, grupy wsparcia realizowane w OIK oraz odbywające się w Placówce Opiekuńczo- Wychowawczej Wsparcia Dziennego spotkania socjoterapeutyczne dla rodziców (które sprzyjają nabywaniu i kształtowaniu umiejętności wychowawczych oraz zdolności radzenia sobie z trudnościami wychowawczymi i problemami rodziny) i analogiczne grupy przeznaczone dla dzieci (gdzie prowadzona była praca wychowawcza w celu nabywania odpowiednich umiejętności społecznych, koniecznych do samodzielnego i prawidłowego funkcjonowania w dorosłym życiu).

Na warsztaty do Ośrodka Interwencji Kryzysowej uczęszczało kilkanaście kobiet. - Trafiły tu osoby dobrowolnie skierowane przez pracowników socjalnych, którzy maja najlepsze rozeznanie wśród rodzin z Siemianowic - mówi Katarzyna Watała, pedagog współprowadzący grupę terapeutyczną dla rodziców dotkniętych przemocą.
Jedna z osób uczestniczących w warsztatach była Katarzyna, która w piekle przemocy tkwiła przez kilka lat swojego małżeństwa. Dopiero uczestnicząc w projekcie dowiedziała się, że była ofiarą przemocy w rodzinie. - Mąż mnie bił głównie przez zazdrość - opowiada kobieta. - Najgorzej zrobiło się po narodzinach naszego dziecka. Uważał, że nie poświęcam mu wystarczająco czasu.
Katarzyna pierwsze sygnały tego, jaki może być jej mąż, otrzymywała jeszcze przed ślubem. - Był chorobliwie zazdrosny, ale wtedy myślałam, że to normalne - twierdzi kobieta.
Po ślubie sytuacja się zmieniła. Zaczęło się od słownych wyzwisk, popychania, a potem regularnej bijatyki. - Kopał mnie, opluwał, rzucał o ścianę. Groził, że jeśli komuś o tym powiem to skrzywdzi moją rodzinę - wspomina kobieta.
Po narodzinach dziecka to się nie zmieniło, aczkolwiek jak zaznacza Katarzyna, dziecka nigdy nie uderzył. - Ale ono to widziało. Kiedy odprowadzałam je do przedszkola to krzyczało, że tatuś mnie zabije. Kiedy w końcu zdecydowałam się od niego odejść to przez rok pracowałam nad swoim dzieckiem, aby się już nie bało - mówi z rdzeniem w głosie.
Od koszmaru, który przeżyła, minęło już wiele miesięcy. W czasie warsztatów spotkała inne kobiety, które w takich związkach tkwiły nawet 20 lat! - To niestety jest bardzo częste zjawisko. Ważne jest w takich sytuacjach to, aby kobieta wiedziała co zrobić by ochronić siebie dzieci- tłumaczy Watała.
Tego właśnie uczono na warsztatach kilkanaście kobiet dotkniętych przemocą. - Ja nauczyłam się jednego, że doskonale mogę sobie poradzić bez faceta. Ważne, by mojemu dziecku niczego nie brakowało - kończy Katarzyna.

Dane osobowe bohaterki jak i niektóre fakty z jej życia zostały zmienione ze względów bezpieczeństwa jej i jej rodziny.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zakończono projekt "Wyjście z przemocy". Jedna z uczestniczek opowiedziała nam swoją historię - Siemianowice Śląskie Nasze Miasto

Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto