Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siemianowice: Licytacje dobiegają końca. Mogło być inaczej?

Paweł Szałankiewicz
Marzena Bugała
Nasz poprzedni artykuł dotyczący budynków mieszkalnych należących do majątku huty "Jedność", wywołał poruszenie w naszym urzędzie. Już po oddaniu poprzedniego wydania do druku dostaliśmy nowe informacje i od urzędu i od likwidatora huty, Grzegorza Dyrdy, dotyczące przejmowania zasobów mieszkalnych przez miasto.

Pierwsze próby przejęcia budynków po hucie podjął były prezydent Siemianowic Zbigniew Szandar. W październiku 2004 roku Szandar w piśmie skierowanym do likwidatora huty, Grzegorza Dyrdy, wyraził zainteresowanie przejęciem 83 budynków będących własnością huty, w ramach kompensaty należności wobec miasta. Nawiązał wtedy kontakt z dyrektorem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w celu rozpoczęcia rozmów dotyczących wymiany obciążeń hipotecznych pomiędzy miastem a ZUS-em. - Pani prezes wykazała wtedy dobrą wolę i przychylnie do tej kwestii podeszła - wspomina Szandar.

Niestety, mimo bardzo dużych chęci, działania rozpoczęte przez Szandara zostały w 2004 zablokowane przez związki zawodowe. Związki domagały się wtedy 95 procentowej bonifikaty na wykup mieszkań zakładowych, ale ówczesne prawo mówiło o tym, że w chwili, gdyby miasto zostało właścicielem budynków, najniższa bonifikata to 85 proc.

Likwidator huty, Grzeogrz Dyrda, uważa te blokowanie za absurd. - Zwłaszcza w kontekście faktu, iż od końca 2003 roku związki te nie funkcjonowały - zaznacza. Związki formalnie zostały rozwiązane w 2006 roku. W tym momencie wydawał się, że już nic nie mogło blokować przejęcia mieszkań.
Jak wyjaśnił nam Michał Tabaka, rzecznik prasowy urzędu miasta, nie było to jednak możliwe z powodu hipoteki, jaka ciążyła na większości budynków. Na wielu z nich była hipoteka nie tylko miasta, ale również ZUS-u.

- Stąd też podmiot, który przejąłby dany budynek w pierwszej kolejności musiałby spłacać hipotekę pozostałych podmiotów, co zdecydowanie przekracza możliwości finansowe miasta - zaznacza.

Jak powiedział nam Dyrda, były budynki, na których była tylko hipoteka samego miasta co sprawiało, że miało one sporą możliwość przejęcia takich mieszkań.
- Częściowo zostałby spłacony dług wobec miasta. Gdyby to się wtedy udało, dziś likwidacja Huty byłaby na zdecydowanie bardziej zaawansowanym etapie, bądź w końcowej fazie - podkreśla Dyrda. - Rozwiązanie to pozwoliłoby uniknąć wielu również problemów, z którymi dziś muszą się zmierzyć najemcy zlicytowanych mieszkań - dodaje.

Na słowa Dyrdy ostro zareagował Tabaka. - Likwidator widzi winę jedynie po stronie miasta. Gmina przejmowała sukcesywnie te budynki, gdzie była jedynie miejska hipoteka. Przejęcie takiego budynku nie odbywa się jednak w ciągu jednego dnia, ani jednego tygodnia, czy jednego miesiąca. Później owe poczynania przerwało pojawienie się komornika - mówi Michał Tabaka i dodaje: - Pragnę także podkreślić, że w tym okresie miasto nie miało na bieżąco żadnych informacji od likwidatora, któremu winno zależeć na jak najszybszym zbyciu majątku i spłaceniu wierzycieli huty, a w śród nich samą gminę, której huta winna jest ponad 20 milionów zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na siemianowiceslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto